To nie populistyczna zapowiedź wyborcza, ale ewangeliczna prawda. Mszy św. na cmentarzu św. Wawrzyńca w uroczystość Wszystkich Świętych przewodniczył abp Józef Kupny, metropolita wrocławski.
- W dzisiejszą uroczystość wspominamy nie tylko świętych kanonizowanych przez Kościół, ale wszystkich zbawionych; nie tylko tych, których życiorysy są nam dobrze znane, ale także tych bezimiennych, o których nic nie wiemy, a którzy cieszą się szczęściem wiecznym - przypomniał na początku homilii pasterz. Następnie zaznaczył, że święci to ludzie tacy sami jak my - ich życie na pozór niewiele różniło się od naszego życia. - Chorowali tak jak my chorujemy, znosili te same dolegliwości, narażeni byli na pokusy tak samo jak my. Czy może robili jakieś nadzwyczajne rzeczy? Bynajmniej. Jeśli się czymś różnili od innych, to tym, co nie zawsze daje się zauważyć, a mianowicie bezgraniczną miłością Boga.
Hierarcha zwrócił też uwagę, że ich chrześcijaństwo nie było połowicznym przyznawaniem się do Chrystusa, ale radykalnym opowiedzeniem się po stronie Boga. - Szli drogą błogosławieństw - dodał i przekonywał, że na tej drodze nie wszystko się udawało. - Pewnie były i upadki, grzechy, ale potrafili na tej drodze wytrwać i doszli nią do nieba.
Abp Kupny wyraził też nadzieję wszystkich wiernych, że w apokaliptycznej liczbie opieczętowanych są nasi bliscy. Podkreślił, że nadzieję na to dał nam sam Chrystus, mówiąc przed swoją śmiercią, że idzie do Ojca przygotować nam mieszkanie w niebie. - Warunkiem naszego zamieszkania w domu Ojca razem z Chrystusem jest Jego ponowne przyjście - mówił. Tłumaczył także, iż pierwsze pokolenia chrześcijan żyły w przeświadczeniu, że Pan przyjdzie wkrótce, najprawdopodobniej jeszcze za ich życia. A nawet jeśli ktoś umrze wcześniej, to czas oczekiwania na jego zmartwychwstanie będzie bardzo krótki.
- Stąd pierwsi chrześcijanie mało interesowali się tym, co właściwie dzieje się ze zmarłymi po śmierci, a przed zmartwychwstaniem. Tymczasem lata mijały, a oczekiwane z niecierpliwością powtórne przyjście Chrystusa nie następowało. Dla wielu musiał być to powód do sporego niepokoju - opowiadał. Odpowiedź na pytanie dlaczego tak długo trwa czas oczekiwania, znajduje się w 2 Liście św. Piotra, w którym znajduje się zapewnienie, że Pan nie zwleka z wypełnieniem obietnicy, ale jest cierpliwy w stosunku do swoich wyznawców. Nie chce bowiem niektórych zgubić, ale wszystkich doprowadzić do nawrócenia.
- Wszyscy święci na nas czekają - kontynuował metropolita wrocławski. - Mieszkania w niebie też czekają na nas, ale to od nas zależy, czy dany nam czas na ziemi wykorzystamy.
W dalszej części homilii abp Kupny wyjaśniał, że jest wiele dróg pojednania z Bogiem. Nawiązując do św. Jana Chryzostoma wymienił pięć: wyznanie i potępienie swoich grzechów, zapomnienie doznanych krzywd, panowanie nad gniewem, darowanie winy bliźnim; żarliwa, płynąca z głębi serca modlitwa; jałmużna oraz pokora i skromność. - Są one (te drogi - przyp. red.) łatwe dla każdego - zapewniał.
- Warto jest wejść na drogę pojednania, błogosławieństw, prowadzącą do świętości, bo tylko wtedy znajdziemy swoje spełnienie i uczestnictwo w chwale i szczęśliwości Boga. Miała rację bł. Teresa z Kalkuty, gdy tak odpowiedziała pewnemu dziennikarzowi, który znienacka zapytał ją, co czuje, będąc uważana za świętą przez prawie cały świat: "Świętość nie jest luksusem, świętość jest koniecznością" - spuentował.
W galerii zdjęcia z cmentarza przy ul. Bujwida. Zachęcamy do dzielenia się swoimi fotografiami. Jeszcze dziś wieczorem stworzymy galerię z nadesłanych zdjęć. Należy je przesłać na wroclaw@gosc.pl, a w treści napisać imię i nazwisko autora oraz miejsce, gdzie zostało zrobione.