Uroczysta Eucharystia odprawiona przez abp. Józefa Kupnego w obecności sztandarów i działaczy "Solidarności" była modlitewnym hołdem złożonym wszystkim ofiarom stanu wojennego. Równo 34 lata temu czołgi wyjechały na ulice.
Wcześniej wrocławianie zebrali się w auli PWT na wspólnym śpiewaniu piosenek solidarnościowych. Tych najbardziej znanych jak „Mury” czy „Ballada o Janku Wiśniewskim”, ale nie tylko. Inicjatywa odbyła się po raz drugi.
Organizatorzy chcieliby, aby stała się niedługo lokalną tradycją, upamiętniającą wydarzenia początku lat 80. Wszyscy obecni otrzymali specjalne śpiewniki z tekstami, chwytami gitarowymi i pieczątkami.
Po śpiewającym popołudniu przyszedł czas na modlitwę za ojczyznę, szczególnie ofiary stanu wojennego, który na wielu dziś żyjących odcisnął silne piętno. Podkreślał to w homilii ks. Adam Drwięga, były proboszcz katedry.
- Na ulicach pojawiły się czołgi, zerwano wszystkie linie komunikacji, zamknięto granice. To był dla Polaków prawdziwy szok. Nasza ojczyzna nie zasługiwała na takie męczeństwo i zło. W dodatku czynione nie przez wrogów, lecz przed rodaków - stwierdził kapłan.
Przybliżył wiernym historię z początku lat 80. oraz dużą rolę papieża Jana Pawła II, który korespondował z Wojciechem Jaruzelskim i prosił i zaprzestanie wojskowej interwencji, odwołując się do sumienia generała.
- Byliśmy narodem nadziei. Nie straciliśmy wiary. Tu w katedrze każdego trzynastego miesiąca zbierali sie wrocławianie. Kościół był otoczony przez zomowców. Modliliśmy się słowami „Ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie”. Naród jednoczył się w tej modlitwie. Śpiewaliśmy pieśń „Ojczyzno ma”, którą wielu już starszych zapomniało, a młodzi nawet nie wiedzą, że taka pieśń istnieje - mówił ks. Adam Drwięga.
Zaznaczył, że choć Polska zmieniła się znacząco po 1989 roku, stała się krajem demokratycznym, to nie można stwierdzić z całą pewnością czy także wolnym. Polacy znają cenę wolności i gorycz zdrady. Każdy Polak nosi w sobie doświadczenie dziedziczone przez długie lata rozbiorów, I i II wojnę światową, okupacje niemiecką i sowiecką.
- Wraz z upadkiem komunizmu wcale nie upadł w Polsce egoizm, nieuczciwość, brak tolerancji, czy chciwość. To są grzechy, które tkwią w nas w każdym systemem. Mówią, że jesteśmy wolni, ale od czego? Od komunizmu owszem. Ale co dalej? Jeśli trwać będą te grzechy, które wymieniłem... To nie są nasiona, z których wyrośnie sprawiedliwa Polska - tłumaczył doświadczony kapłan.
Wspomniał jeszcze o nadchodzącej rocznicy 1050-lecia chrztu Polski, którą obchodzić będziemy w przyszłym roku. To dobra okazja do wewnętrznego patriotycznego nawrócenia.
Na koniec Mszy św. za modlitwę dziękował Kazimierz Kimso, przewodniczący dolnośląskiej „Solidarności”.
- Nie byłoby „Solidarności” bez wcześniejszych dokonań Polaków, o których wspomniał w homilii ks. Drwięga. O historii Polski nie można mówić wyrywkowo, ale w przekrojowym rysie - przemawiał K. Kimso.
Dodał jeszcze, że ludziom „Solidarności” potrzeba wsparcia Kościoła i osób duchownych, żeby w życiu codziennym, czyli w swojej służbie, mieli cały czas przed oczami, w głowie i w sercu historyczne już zawołanie: „Bóg, honor, ojczyzna”.