- Kocham bogatych tak, że oni kochają biednych - mówił ks. Jacek Stryczek, twórca "Szlachetnej Paczki", we Wrocławiu.
– Po swoim nawróceniu nagle zacząłem wszędzie wokół siebie widzieć biednych i chciałem im wszystkim pomóc. Kiedy pewnego razu, spiesząc się na zajęcia, nie pomogłem żebrakowi, nie mogłem spać całą noc – wspomina historię swojego stosunku do pieniędzy i pomagania.
– Kiedyś jednak wsparłem człowieka, a po roku zobaczyłem go na rynku krakowskim, znów proszącego o pomoc, pijanego. Zrozumiałem, że sam byłem częścią machiny ciągnącej go w stronę upadku – mówi.
Ks. Stryczek powtarza, że najwłaściwszą forma pomagania jest doprowadzenie do sytuacji, żeby człowiek sam sobie poradził w życiu, żeby sam zarabiał pieniądze, żeby wydobył z siebie twórczy potencjał.
– Jezus nigdy nikomu nie dał jałmużny, ale np. uzdrowił niewidomego, paralityka, by oni sami mogli się odnaleźć w społeczeństwie – podkreślał. I dodał, że w którymś momencie, pomagając „do upadłego” innym, zrozumiał, że sam więcej nie da rady, musi zaangażować innych.
Zwrócił się do bogatych, mimo początkowego wyśmiewania, obrażania, itd. – Pomagam biednym, ale i bogatym. Ci drudzy, by być szczęśliwymi, potrzebują pomagać innym, bo „więcej szczęścia jest w dawaniu niż w braniu”. Po drugie, potrzebują duchowości, odkrycia, co w życiu jest najważniejsze, co stanie się z człowiekiem po śmierci – tłumaczył. I dodał, że „Szlachetna Paczka” to taka „usługa dla klienta”, która ułatwia bogatszemu (często nie mającemu czasu) pomagać – tworząc dla niego bazę potrzebujących, magazyn, dostarczając w jego imieniu paczkę, itd.
Ks. Jacek Stryczek stwierdził, że Polacy często wyznają pseudoreligię, którą można by nazwać „katomarksizmem”. – Jezus powiedział, że trzeba kochać ubogich, Marks – że należy nienawidzić bogatych. To połączono w jedno i nadano tym przekonaniom status religii, w którą należy wierzyć – zauważył. Zadał pytanie, czy rzeczywiście Jezus był ubogi. Święta Rodzina w Betlejem, czy podczas „uchodźctwa” do Egiptu pewnie przejściowo była w trudnej sytuacji, ale poza tym, zważywszy na zawód św. Józefa, raczej przynależała do „klasy średniej” – uważa. Jezus chodził na uczty do zamożnych osób, miał wśród nich przyjaciół.
– Postanowiłem na nowo przeczytać Ewangelię i zobaczyć, co mówi o pieniądzach – to nie tyle poradnik, co „pomyślnik” – mówił twórca „Szlachetnej Paczki” o swojej książce „Pieniądze. W świetle Ewangelii”. W rozmowie z uczestnikami spotkania padały konkretne rady jak „zarabiać pieniądze” – m.in. rozważania o sztuce słuchania ludzi, odkrywania ich potrzeb, tak, by zrozumieć za co są gotowi zapłacić, a także o sztuce budowania relacji z ludźmi, kluczowej w biznesie, i o ryzyku. – Ryzyko jest wspólne dla Ewangelii i dla biznesu – stwierdził. – Ewangelia nie ma nic wspólnego z bezpieczeństwem.