Niegdyś rzadko spotykany, luksusowy towar. Dziś w wielu domach pojawia się szczególnie przed Świętami Bożego Narodzenia. Wystawa "Pierniki. Podróż do krainy zmysłów" pokazuje nam niezwykłą historię tego rarytasu.
W kształcie klowna, dziecka w powijakach, kosza z kwiatami lub… rękawiczek. Najstarsze formy piernikarskie zadziwiają swoim kunsztem i pomysłem. Pierwsze wzmianki o piernikach mówią o rzadkim, znanym jedynie w klasztorach i pośród najwyższych sfer społeczeństwa produkcie. Opowiada o tym ekspozycja we wrocławskim Muzeum Etnograficznym.
- Pomysł wystawy zrodził się 2-3 lata temu w Niemczech. Opisuje ona 900-letnią kulturę kulinarną na Śląsku i na terenie Łużyc. My, jako muzeum, mamy w swoich zbiorach aż 250 form piernikarskich, z których wystawiliśmy ponad 70. Trzeba powiedzieć, że Śląsk był niegdyś silnym ośrodkiem robienia pierników - mówi Joanna Kurbiel, która przygotowywała ekspozycję.
Pierniki kilkaset lat temu miały ogromną wartość ze względu na egzotyczne przyprawy pochodzące z Dalekiego i Bliskiego Wschodu. Kichlarze swoich klientów znajdowali na dworach książęcych i wśród zamożnego mieszczaństwa.
Średniowieczne przekazy pochodzące z klasztorów mówią o dwojakim zastosowaniu pierników. Po pierwsze, jako pieczywo o długim terminie spożycia, nadawało się jako prowiant dla pielgrzymów. Po drugie, jeszcze do XIX wieku lekarze wierzyli, że ma właściwości lecznicze ze względu na zioła, jakie do ciasta dodawano.
Pierniki w różnej postaci weszły również do literatury: pojawiły się w wierszach, baśniach i książkach dla dzieci. Na przełomie wieków wymyślano najróżniejsze formy do wypiekania. W pewnych okresach dominowały formy religijne np. ucieczka Świętej Rodziny do Egiptu lub postać Michała Archanioła, zabijającego smoka.
Motyw rękawiczki dla przykładu uosabiał żywą dłoń i przypieczętowywał ważne transakcje oraz umowy. Kształt ten był częstym prezentem pana młodego dla jego wybranki. Pannie młodej, życząc płodności, wręczano także piernik w kształcie dziecka w powijakach.
- Selekcja form piernikarskich na wystawę okazała się dość trudna, ponieważ wszystkie są pięknie i można je uznać za swoiste dzieła sztuki z powodu misternego wykonania. Kształty odgrywały na pewno dużą rolę, ponieważ te ciastka przez wieki pełniły i pełnią do dzisiaj przecież formę podarunków - tłumaczy Joanna Kurbiel.
Na rozpoczęcie roku szkolnego dzieci otrzymywały pierniki w kształcie alfabetu. Chłopcom z okazji Świąt Bożego Narodzenia wręczano ciastka-jeźdźca na koniu, dziewczynki dostawały bogato ubrane damy.
Ponadto bardzo popularne były motywy zwierzęce np. dziki, jelenie, kozy, wiewiórki, ptaki i ryby. Najstarsza forma na wrocławskiej wystawie pochodzi z 1550 roku, największa z 1842 przedstawia huzara.
- W XIX wieku rozpoczęła się stopniowa mechanizacja produkcji pierników. Powoli doprowadziła ona do zaniku rzemieślniczych piekarni z wielowiekową tradycją. Dzisiaj już w niewielu regionach zbyt na pierniki w ciągu roku jest jeszcze tak duży, że funkcjonują specjalne zakłady. Mowa tu o takich miastach jak Norymbera, Akwizgran, Połcznica, czy polski Toruń - opowiada pracownik Muzeum Etnograficznego we Wrocławiu.
Niegdyś stolica Dolnego Śląska, jako jedno z najważniejszych niemieckich miast handlowych, miała długą i pełną sukcesów tradycję kichlarstwa. Oprócz niej swoimi piernikarskimi korzeniami może pochwalić się Świdnica (pierwszy zapis o tym rzemiośle pochodzi z 1293 roku!), Jawor, Legnica i Bardo Śląskie.
Do dzisiaj pierniki wykorzystywane są jako ozdoby choinkowe, choć zamiast kominiarza, lwa czy błazna (takie zobaczymy na wystawie), dominują gwiazdki, serduszka, choinki i kwiaty.
Wystawę można zwiedzać do 14 lutego 2016 roku.