Kilkaset osób wzięło udział we wrocławskiej wigilii dla osób ubogich na pl. Nowy Targ.
Organizatorami spotkania było miasto Wrocław i i wrocławska Caritas wraz z partnerami, którzy pomogli przygotować posiłek dla kilkuset osób. Jak zaznacza Paweł Trawka, jeden z nich - firma Amrest - ufundowała prawdziwie wigilijne potrawy. Nie brakło dla nikogo.
- To wyjątkowa chwila - powiedział "Gościowi Wrocławskiemu" bardzo poruszony jeden z uczestników spotkania. - To ósma wigilia poza rodziną. Brat mnie wymeldował... Nie jestem mu wrogiem. Niech sobie tam mieszka w Wałbrzychu.
Pan Adam jest bezdomny. - Mieszkam trochę tu, trochę gdzie indziej. Ostatnio spałem w zimnym baraku, gdzie nie ma prądu, nie ma niczego, a ostatnie dwie noce na budowie, bo tam cieplej - opowiada. Wigilię jednak ma gdzie spędzić. Dostał zaproszenie od sióstr zakonnych. - Jestem wzruszony, brak mi słów. Boże Narodzenie to czas wspomnień. Rodzice nie żyją, z bratem i siostrą nie mam kontaktu - serce boli - dodaje.
Pani Małgorzata przyszła na pl. Nowy Targ z córką Zuzanną. Chciały podzielić się świątecznym wypiekiem - ciastem z jabłkami, makiem i orzechami. - Ładnie pachnie. Mam nadzieję, że będzie smakować - mówiła tuż po przekazaniu ciasta do specjalnego punktu. - Tak trudno zaprosić kogoś do domu, do stołu, a tutaj jest łatwiej. To dobry pomysł tym bardziej, że siedzący widzą, jak wielu jest tych, którzy chcą się dzielić i pomagać. Nasza pomoc jest w tym wypadku minimalna, ale warto to robić - dodaje.
P. Trawka zwraca uwagę, że ogromna ilość ciast pokazuje, jak otwartymi i empatycznymi ludźmi są wrocławianie. - Przyznaję, że trochę się obawialiśmy o odpowiedź mieszkańców miasta. Widać niepotrzebnie - dodaje z uśmiechem. Podkreśla, że przeliczając na szybko ciast jest co najmniej tyle ile potrzebujących, ale to wcale nie oznacza, że ubogich na pl. Nowy Targ było mało.
Ks. Dariusz Amrogowicz, dyrektor wrocławskiej Caritas podkreśla, że idea zorganizowania wigilii wynika z chęci pokazania społeczeństwu, do którego coraz dosadniej przemawiają obrazy, iż żyją wśród nas zarówno potrzebujący, jak i wielu o dobrym sercu. - Przekaz ma być konkretny: warto być dobrym człowiekiem, warto się zaangażować, bo wielu jest potrzebujących, a jeszcze więcej tych, którzy chcą pokazać swą życzliwość - wyjaśnia.
Ksiądz dyrektor zwraca uwagę, że ciasta przekazywane przez mieszkańców miasta to tylko pewien drobny symbol, jednak bardzo istotny. - Przez drobne gesty okazujemy sobie pamięć, życzliwość, serdeczność, dobroć, cierpliwość, czyli to, czym dzielimy się z najbliższymi na święta. Tutaj obdarzamy kompletnie obcych. Oni jednak czują bliskość właśnie w tych niby mało znaczących symbolach - dodaje. Zaznacza, że taka akcja może być odczytana jako nasze zaproszenie do zajęcia pustego miejsca przy wigilijnym stole.
Organizatorzy spotkania przygotowali m.in. 6 tys. pierogów, 400 kg kapusty z grzybami, 300 litrów barszczu oraz ponad 150 kg ryby.