Byłem tam, i dla wielu o dziwo, przeżyłem. Tak, bardzo to przeżyłem. A negatywne echo Pielgrzymki Kibiców na Jasną Górę, z jakim się spotkałem, mnie denerwuje.
To jeden z wielu tematów, w którym pośród Polaków rządzi zasada: „Nie wiem, nie byłem, nie znam, ale się wypowiem”. Razem z kilkoma tysiącami kibiców uczestniczyłem w Patriotycznej Pielgrzymce na Jasną Górę. Obok siebie modlili się fani na co dzień zwaśnionych klubów. Można przytoczyć najbardziej rażący przykład takiej pary: Wisła Kraków i Cracovia. To wydarzenie jednoczy środowisko kibicowskie, pokazuje, że kibice mają wielki wspólny cel: odbudowywanie ducha patriotycznego w narodzie, w swoim otoczeniu.
Oczywiście pielgrzymka jest solą w oku dla liberalno-lewicowych mediów. Polak, katolik, kibic? To się nie klei. O, przepraszam: Polak, katolik, kibol. Choć trzeba przyznać, w tym roku ta sól aż tak nie piekła. Informacja o nietypowej inicjatywie trafiła nawet do głównego wydania „Faktów” w TVN-ie.
Ale, co ważniejsze, przez kilka dni po patriotyczno-religijnym zgromadzeniu kibiców dosłownie z całego kraju spotykałem się z komentarzami, które mnie coraz bardziej zdumiewały. Pomijam głosy wsparcia, których było bardzo wiele, mam nadzieję, że z roku na rok będzie ich coraz więcej. Oto kilka negatywnych wpisów, których zdecydowana większość brzmiała w podobnym tonie:
To znaczy już nie będą lać się na stadionach? Będą się wzajemnie szanować jak przykazał Bóg? Zobaczymy tę miłość? - pisze p. Grzegorz.
Taki sam (cud) jak pojednanie Wisły i Cracovii pod patronatem JP2. Ilu ludzi pocięto maczetami od czasu tamtego cudu i łamania stereotypów? - dodaje p. Wojciech.
Zobaczymy, jakie będą efekty tych uniesień - wtóruje p. Michał.
Oni, ze swoimi maczetami w rękach, mają najkrótszą drogę do przejścia, żeby stanąć oko w oko ze swoim bogiem. Poza tym to jakieś takie płytkie, modlić się, mówić "jam jest chrześcijanin", a za tydzień (oczywiście w imię chrześcijańskiej miłości) lać się po mordach. Ale wojownicy swoje wiedzą - komentuje „kOktajl”.
Ja rozumiem, że wokół kibiców krąży wiele stereotypów, że przyczepia im się wciąż różne wygodne łatki, ale mam takie wrażenie, że krytykancko (nie mylić z krytycznie) wypowiadają się najczęściej ci, którzy z kulturą kibicowską nigdy nie mieli do czynienia. Jedyna styczność, jaką mogą się pochwalić, to płaszczyzna ekranu telewizora lub komputera.
Byłem, zobaczyłem, uwierzyłem. Nie gdzieś z boku, za kratami, w jakiejś medialnej loży, ale z kibicami Śląska Wrocław. Wszystko przebiegało spokojnie. Kaplica i bazylika były pełne ludzi w czasie Mszy św. Sala o. Kordeckiego podczas prelekcji red. Sumlińskiego pękała w szwach. Widziałem mnóstwo gorliwie modlących się fanów z każdego krańca Polski. Podczas kibicowskiego „Pod Twoją obronę” przed obrazem Królowej Polski przeszły mi po plecach ciarki.
Śpieszę więc z odpowiedziami internetowymi komentatorom. Panie Grzegorzu i panie Wojciechu, pielgrzymka nie załatwia sprawy bójek na stadionach oraz poza nimi. Nie ma takich ambicji. To ziarno, które ma wydać plon. Inicjatywa, która ma przynieść niebezpośrednie owoce. Raz mniejsze, raz większe, niepoliczalne i nieosadzone w czasie. To moment, w którym można przekazać lub przypomnieć wielu kibicom naukę Jezusa Chrystusa. Umocnić ich.
Rozumiem, że lepiej w ogóle zaprzestać organizowania takich wydarzeń, bo po co? Załamać ręce i odpuścić, rozgłaszając wokoło: i tak się będą lać po mordach. Na szczęście ludzie, którzy przygotowują tę pielgrzymkę, są zupełnie innego zdania.
Panie Michale, sądzę, że efektów „tych uniesień” nie będzie pan w stanie zbadać i policzyć. Szlak kibicowski wiedzie różnymi ścieżkami. Nie ogranicza się tylko do chodzenia na mecze. To wiele działań pracy u podstaw, charytatywnej, patriotycznej, społecznej. Zapraszam, by poszukać w swoim otoczeniu grup kibicowskich. Poznać je. Zobaczyć, co robią, może porozmawiać, wypytać. Nie gryzą i wbrew pozorom nie zabijają. A z tv czy internetu to się pan tyle dowie, co nic.
Drogi kOktajlu, utożsamianie całego środowiska kibicowskiego z chuliganami i bandyterką, które tworzą jakiś niewielki procentem całości, to już nie tylko manipulacja, ale ohydne kłamstwo. Kibice są odbiciem narodu. Jest część wierzących i niewierzących, uczciwych i nieuczciwym, agresywnych i spokojnych. Kilku, kilkunastu, czy kilkudziesięciu „maczetowców” nie może robić za obraz całej grupy polskich kibiców.
Oczywiście, o negatywnych przypadkach trąbi się najgłośniej i najdłużej, ale nie dajmy się zwieść. Jedna jaskółka wiosny nie czyni. Tak. Byli tacy, co na Jasnej Górze zamiast do kaplicy, szli do baru na piwo, a potem na ławkę na drugie piwo. Słychać było też bluzgi na wałach jasnogórskich. Wybuchały petardy i odpalano race. Boże, widzisz takie rzeczy na Jasnej Górze, a nie grzmisz! No właśnie, nie grzmi, dlaczego?
Może warto oddać Mu głos.
"Powiadam wam: Tak samo w niebie większa będzie radość z jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia" (Łk, 15,7).
Jeśli choć jedna osoba doznała najmniejszego nawrócenia w sercu, to uważam, że warto. A myślę, że tych nawróceń było więcej niż jedno. Bo ja też swoje własne przeżyłem, więc mamy już 1:0.