Pierwsze w historii Polski Mistrzostwa Europy w Piłce Ręcznej na dobre rozpoczęły się we Wrocławiu. Silna grupa C przyniesie kibicom zapewne wiele emocji, jak w pierwszym meczu w Hali Stulecia, którym zwyciężyła Hiszpania.
To był szlagierowy mecz grupy C. Niemcy, którzy po kilku słabszych latach chcą wrócić do światowej czołówki, i jeden z faworytów do złota - Hiszpanie.
Początek spotkania należał do naszych zachodnich sąsiadów, którzy z wielką swobodą i finezją zdobywali bramki, grając odważnie i nie mając skrupułów przed faworytem. W 6. minucie prowadzili już 6:4 i trener Manolo Cadenas poprosił o czas. Podziałało. Hiszpanie rzucili 3 bramki z rzędu i wyszli na prowadzenie. Obie drużyny prowadziły szybko swoje ataki, wykorzystując każdą lukę w obronie rywala.
Na silniejszy doping w Hali Stulecia mogli liczyć Niemcy. Ich kibice wykorzystali niewielką odległość swojego kraju od Wrocławia i w liczbie kilku tysięcy żywiołowo wspierali swoich szczypiornistów. Aplauz po każdej bramce Niemców był nieporównywalnie większy od tego po hiszpańskich trafieniach.
Drugie dziesięć minut to okres słabszej gry reprezentacji Niemiec i strata aż 5 bramek do rywali. Skuteczne interwencje po stronie hiszpańskiej zaprezentował bramkarz Arpad Sterbik, a jego koledzy konsekwentnie powiększali przewagę.
W ostatniej minucie pierwszej połowy Hiszpanie nie potrafili utrzymać nerwów na wodzy i dwuminutowe kary otrzymali Raul Entrerrios i Eduardo Gurbindo.
W dodatku za rzucenie rywalowi podczas rzutu wolnego piłką w twarz Hiszpan Jorge Maqueda otrzymał czerwoną kartkę. Na boisku doszło do przepychanki. Na szczęście syrena i sędziowie uspokoili sytuację
- Przyjechaliśmy z Drezna i wykupiliśmy bilety na całą fazę grupową. Nie mieliśmy daleko, więc czemu nie skorzystać? Podoba nam się ta bardzo klimatyczna hala. Niemcy kochają piłkę ręczną więc nasi reprezentanci grają jak u siebie - mówi Steffen Mitbracht, którego zaczepiłem w przerwie przed halą.
Niemieccy kibice razem ze Szwedami według magistratu wykupili najwięcej wrocławskich biletów. A na trybunach nie oszczędzali gardeł, tworząc świetną atmosferę.
W drugiej połowie zespoły grały gol za gol, a Hiszpanie utrzymywali bezpieczną przewagę 4-5 bramek. Z obu stron efektownymi obronami popisywali się bramkarze Andreas Wollf i Arpad Sterbik.
Niemcy, wpierani przez publiczność walczyli ambitnie nie pozwalając odskoczyć rywalom, a przez to mecz nie tracił emocji. Zarówno z jednej jak i drugiej strony marnowano dobre sytuację, a waleczność w pewnych momentach prowokowała brutalną grę.
Ostatecznie Hiszpanie nie dali sobie wydrzeć zwycięstwa, a Niemcy nie sprawili dużej niespodzianki, choć nie można im odmówić serca do gry. A kibicom energii do dopingowania swoich. Faworyci zwyciężyli 32:29.
W drugim meczu grupy C Szwecja po zaciętym i wyrównanym pojedynku pokonała Słowenię 23:21.