- Czego możemy się od niej nauczyć? Niezachwianej wiary - mówił o. Jozafat, wspominając męczennicę z III w.
Gwardian wrocławskich franciszkanów przewodniczył w niedzielę Sumie odpustowej ku czci świętej, która oddała życie za czasów cesarza Dioklecjana – jednej z trzech patronów kościoła pw. świętych Stanisława, Wacława i Doroty, górującego nad ul. Świdnicką we Wrocławiu.
– Jak bardzo dziś potrzeba ludzi, którzy mają wielką, silną, stabilną wiarę – mówił, przywołując wytrwałość Doroty. Nie dała się nakłonić do odstępstwa od Chrystusa – także swoim siostrom, lecz skłoniła je do nawrócenia. „Dziękuję, że mnie wezwałeś do swoich niebieskich ogrodów” – modliła się, idąc na męczeństwo. Zgodnie z tradycją, usłyszał to pewien młodzieniec imieniem Teofil i drwiąco poprosił, by przesłała mu z owych ogrodów nieco świeżych jabłek i róż, a wówczas jej uwierzy. Tak się stało. Mimo zimy, zjawił się chłopiec z kwiatami i owocami, a Teofil nawrócił się. To na pamiątkę tego wydarzenia w dzień wspomnienia świętej 6 lutego w kościołach błogosławi się jabłka.
O. Jozafat udzielił wiernym błogosławieństwa relikwiami św. Doroty Agata Combik /Foto Gość – Święci nie są tylko do podziwiania, są do naśladowania. Nie mów: „Nie jestem godzien”. Ciebie też Bóg wybiera, przez ciebie chce dawać świadectwo wielkiej, stabilnej wiary. Chce się tobą posłużyć – mówił o. Jozafat.
Pod koniec Mszy św. odbyło się tradycyjne błogosławieństwo jabłek, można było ponadto oddać cześć relikwiom św. Doroty. Proboszcz ks. Andrzej Brodawka przypomniał, że święta jest we wrocławskiej świątyni wspominana już od 700 lat.
Kościół konsekrowano 401 lat temu, w 1615 r., ale jego akt fundacyjny został sporządzony w 1351 r. – na pamiątkę spotkania we Wrocławiu króla Kazimierza Wielkiego i cesarza Karola IV. Za patronów świątyni obrano świętych czczonych szczególnie przez Czechów (Wacław), Polaków (bp Stanisław) i Niemców (Dorota).