Dziesięć procent maratonu, nieco wysiłku i dużo radości – ideę hospicyjną kilkaset osób promowało na sportowo.
Warto robić dobre rzeczy z uśmiechem, ciesząc się, że pomagamy – mówi dr n. med. Anna Orońska, wojewódzki konsultant ds. medycyny paliatywnej. Zawodnikom, którzy w niedzielę przybyli na Stadion Olimpijski we Wrocławiu, by uczestniczyć w I Biegu dla Hospicjów, humory rzeczywiście dopisywały. Wśród biegaczy wyróżniała się grupa z czerwonymi czuprynami, która przyjechała z Krakowa wraz z br. Janem, bonifratrem. Na starcie stanął także ks. Janusz Prejzner, proboszcz wrocławskiej parafii pw. Świętej Rodziny.
– W takiej imprezie na pewno warto uczestniczyć – tłumaczył, wspominając o charytatywnym celu – zwłaszcza że dystans jest przystępny dla amatorów. Biegam zwykle raz w tygodniu. W zdrowym ciele zdrowy duch. Trzeba dbać, by zdrowie pomagało w ewangelizacji, to wynika z piątego przykazania! Bieg ukończyło ok. 350 osób, które po dotarciu do mety chętnie raczyły się wojskową grochówką. Wśród panów pierwsze miejsce zajął Andrzej Witek, wśród pań – Danuta Piskorowska. W organizację imprezy zaangażowało się wielu wolontariuszy, m.in. 20 uczniów z Gimnazjum nr 29 we Wrocławiu. – Cieszymy się bardzo, że możemy pomóc – mówi Monika Kordylewska, katechetka, koordynatorka gimnazjalnej ekipy. – Wspieramy hospicjum także przez udział w akcji „Pola nadziei”. Takie pole żonkili, które zresztą już wschodzą, mamy na dziedzińcu szkoły. Głównym organizatorem biegu jest Fundacja Hospicyjna. Pieniądze z wpłat uczestników zostaną przekazane w całości na potrzeby wrocławskich placówek: Hospicjum Domowego przy Dolnośląskim Centrum Onkologii i Hospicjum Bonifratrów. Kolejna okazja do wsparcia tych placówek już 28 lutego – w czasie kwesty prowadzonej pod kościołami podczas Wrocławskiej Niedzieli Hospicyjnej. 10 proc. zgromadzonych wówczas funduszy przeznaczanych jest ponadto na wileńskie Hospicjum im. bł. ks. M. Sopoćki, prowadzone przez polską zakonnicę.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się