O Boskim stylu bycia, "świętym niepokoju" i podtrzymywaniu kapłańskich dłoni mówił bp Jacek Kiciński podczas Mszy Wieczerzy Pańskiej w archikatedrze wrocławskiej.
„Gdybyśmy zrozumieli, czym jest Eucharystia, umarlibyśmy z zachwytu” – twierdził św. Jan M. Vianney. Ojciec biskup przypomniał jego słowa, zwracając uwagę na nasze niedocenianie niepojętego daru, jakim są Eucharystia i kapłaństwo. A przecież są miejsca na ziemi, gdzie ludzie cierpią głód Eucharystii, gdzie wyczekują z utęsknieniem kapłanów...
Biskup Jacek pochylił się nad gestem umycia nóg, który wprawił apostołów w Wieczerniku w tak wielkie zdumienie i zakłopotanie. – Jezus chce pokazać, że prawdziwa służba nie jest upokorzeniem – tłumaczył. – Postawa miłości i miłosierdzia wobec drugiego człowieka prowadzi do pełni uczestnictwa w Eucharystii. Św. Jan w geście umycia nóg chce nam pokazać głębię znaczenia Eucharystii w naszym życiu. Chodzi o to, by przenikała całą naszą codzienność, by przemieniała nasze życie w szkołę miłości i miłosierdzia. To w Eucharystii i przez Eucharystię rodzimy się do nowego sposobu przeżywania naszego człowieczeństwa. Słowa Jezusa – „to czyńcie na moją pamiątkę” – wskazują na to, byśmy na wzór Chrystusa służyli sobie nawzajem. Nie tylko w określonym momencie życia, kiedy nam tak pasuje, kiedy tak wypada, ale służba miłości i miłosierdzia ma się stać stylem naszego życia chrześcijańskiego. Miłość prowadzi do Eucharystii, a Eucharystia czyni z miłości postawę służby.
Biskup podkreślał, że to tylko od Chrystusa możemy otrzymać zdolność miłowania drugiego człowieka ponad nasze ludzkie możliwości. Przykładem są święci. Kiedy przepracowane i zmęczone siostry prosiły Matkę Teresę z Kalkuty o skrócenie, wobec nadmiaru obowiązków, 2-godzinnego czasu modlitwy, ona wydłużyła go jeszcze o pół godziny adoracji. – Wiedziała, że czas poświęcony na Eucharystię, na adorację Najświętszego Sakramentu nigdy nie jest czasem straconym; on owocuje w naszej codzienności. Z Eucharystii rodzi się miłość – wyjaśniał bp J. Kiciński. I dodał, że słów, jakie słyszymy na koniec Mszy św.: „Idźcie w pokoju Chrystusa”, nie należy bynajmniej rozumieć jako: „Idźcie sobie w świętym spokoju”. – To znaczy „Idźcie w Bożym niepokoju”. Eucharystia nadaje Boży dynamizm naszemu życiu. „Idźcie i dzielcie się tą miłością, którąście tu spotkali, której tu doświadczyliście. Tej miłości nie wolno nam zatrzymać dla siebie – mówił. – Każda Eucharystia czyni nas żywym tabernakulum i żywą monstrancją. Uczyńmy wszystko, by Chrystus znalazł w nas godne mieszkanie swego majestatu.
Biskup Jacek na koniec przypomniał raz jeszcze, że nie byłoby Eucharystii bez kapłanów, i zachęcił do wspierania ich modlitwą i dobrym słowem: – Trzeba dziś waszych rąk, które by podtrzymywały nasze dłonie kapłańskie w geście modlitwy zanoszonej do Boga.