Polskość na Litwie się kurczy. - Jednak tę tendencję da się jeszcze odwrócić, jeżeli państwo polskie będzie regularnie pomagać swoim rodakom na Wschodzie, a przynajmniej nie przeszkadzać - mówił Rajmund Klonowski na Uniwersytecie Wrocławskim.
Na Wydziale Prawa Administracji i Ekonomii Uniwersytetu Wrocławskiego wykład pt. „Wilno wczoraj, dzisiaj i jutro. Litwa jako historyczna kolebka narodu polskiego” wygłosił Rajmund Klonowski. Polak mieszkający od urodzenia w Wilnie, publicysta "Kuriera Wileńskiego" i prezes Wileńskiej Młodzieży Patriotycznej wykazywał, że wschodnie ziemie, niegdyś polskie, nadal zachowują wielką tradycję naszego narodu.
- Kolebką polskości określamy Wielkopolskę - tam zaczęła się polska państwowość przez chrzest itd, Małopolskę - ze względu na wieloletnią stolicę Polski, czyli Kraków, a zapominamy o Litwie, gdzie przez wieki pielęgnowano język polski i przedstawiano pionierskie koncepcje - mówił Rajmund Klonowski.
Uzasadniał, że to właśnie na Litwie język polski stał się wcześniej urzędowym niż w Polsce. A miało to miejsce w 1696 r. w Wielkim Księstwie Litewskim. Wtedy też ostatecznie ustaliła się supremacja języka polskiego w życiu społecznym, kulturalnym i politycznym Litwy. W prowincjach Korony Królestwa Polskiego aż do końca czasów saskich (1763) językiem urzędowym pozostawała łacina.
- Litwa to kolebka polskiej myśli naukowej i technicznej. Wystarczy wymienić takie nazwiska jak Kazimierz Siemienowicz, inżynier z XVII w., ojciec całej ówczesnej artylerii. Porównywany do Leonarda Da Vinci, jeśli chodzi o pionierskość - wymieniał Klonowski.
Stwierdził przy tym, że dziedzictwo Wielkiego Księstwa Litewskiego w ramach Rzeczpospolitej Polskiej jest ogromne. Dzisiaj Polacy obecni są we wszystkich regionach Litwy. Ich liczbę szacuje się na ok. 200 tysięcy.
- Na Litwie funkcjonuje ponad 50 polskich szkół oraz polski uniwersytet w Wilnie, jako filia białostockiego. Tam wychodzi też jedyny polski dziennik funkcjonujący poza granicami kraju - "Kurier Wileński", wydawany 5 dni w tygodniu - opowiadał Rajmund Klonowski.
W swoim wystąpieniu skupił się także na sytuacji mniejszości narodowych i przestrzegania ich ustawowej ochrony. Polacy w tym kontekście nie mają łatwej sytuacji na litewskiej ziemi. Choć nasi wschodni sąsiedzi podpisali szereg dokumentów europejskich oraz traktat polsko-litewski, który gwarantuje pewną swobodę i prawa mniejszościom, nie przestrzega się tam podstawowych zasad.
- Litwini w Polsce piszą swoje nazwiska w formie oryginalnej, ze swoimi znakami graficznymi. Uważam, że to dobrze. Tak powinno być w cywilizowanych krajach. Jednak Polacy mieszkający na Litwie nie mają tej możliwości, bo ich imiona i nazwiska są zapisywane fonetycznie. To potem stwarza duży problem np. przy wyjazdach za granicę - tłumaczył prezes Wileńskiej Młodzieży Patriotycznej.
Sprawa ma się podobnie przy dwujęzycznych napisach z nazwami ulic i miejscowości. W Polsce jest to możliwe i praktykowane, ale za wschodnią granicą już nie. Mamy do czynienia z różnym traktowanie w obydwu krajach mniejszości narodowych.
- Obecnie na Litwie polskość się kurczy. W mniejszym stopniu z przyczyn demograficznych, a w większym z powodu ataków na polskie szkoły i rozsiewania fałszywej propagandy, że po polskich placówkach nie ma perspektyw - mówi Klonowski, podkreślając, że kiedyś funkcjonowało tam aż 300 szkół polskich.
W Wilnie ok 2/3 polskich dzieci nie chodzi do polskich szkół, choć ma do nich dostęp. Po pierwsze, w mieście funkcjonuje tragiczny system komunikacji i litewskie szkoły ze względu na swoją powszechność są bliżej. Po drugie, Polacy wierzą w kłamliwe tezy rozpropagowane m.in. w mediach o zahamowaniu rozwoju dziecka podczas nauki w polskiej szkole.
- To zupełna nieprawda, ponieważ polskie placówki edukacyjne gwarantują bardzo dobre wykształcenie, możliwość dotacji i wsparcia oraz wyjazdów za granicę na studia - odkłamuje rzeczywistość prelegent.
Jego zdaniem sytuacja polskości na Litwie ma tendencję spadkową, choć jeszcze może być to proces odwracalny, jeżeli państwo polskie będzie pomagać lub przynajmniej nie przeszkadzać swoim rodakom na Wileńszczyźnie i nie tylko.
- Politycy polscy w przeszłości swoimi wypowiedziami nie ułatwiali życia rodakom na Litwie. Spotykam się także z szalenie stronniczym podejściem polskich dziennikarzy do mniejszości polskich u nas. Czasem padają wręcz oszczerstwa, że jesteśmy przeciwko niepodległości Litwy i dążymy do wcielenia jej do republik rosyjskich - tłumaczył Polak mieszkający od urodzenia w Wilnie.
Wspominał również, że kiedyś rozmawiał z rówieśnikami jako chłopiec po polsku, a dzisiaj słyszy, że dzieci rozmawiają przede wszystkim po rosyjsku.
- Wasi rodacy na Litwie mają tylko jeden polski kanał telewizyjny do dyspozycji, TV Polonia, i to ukierunkowany głównie na Polaków za oceanem. Reszta to w mniejszości stacje litewskie i w większości rosyjskie. Nie odbieramy np. TVP czy innych kanałów z Polski, bo rzekomo wchodzą tu kwestie licencyjne, nawet przez internet - mówi Klonowski.
Dodaje, że, patrząc z konieczności ogólnie, naród litewski jest bardzo życzliwy dla Polaków, ale politycy i media tamtejsze nie sprzyjają klimatowi budowania polskości na ziemiach Wileńszczyzny. Przypomnijmy, że z tamtych stron pochodzi kard. Henryk Gulbinowicz, wieloletni metropolita wrocławski.