W sobotni wieczór w wielu kościołach archidiecezji trwała gorąca modlitwa.
Jedni ustawiali się w kolejkach do rozmaitych wystaw w ramach Nocy Muzeów, inni biesiadowali w majowy wieczór na rynku, a jeszcze inni w modlitewnych wspólnotach oczekiwali na Pocieszyciela. Choć w samym Wrocławiu przybyło miejsc, gdzie trwały czuwania, kościoły bynajmniej nie świeciły pustkami.
U św. Michała Archanioła przy ul. B. Prusa, gdzie czuwanie zorganizowały wspólnota Odnowy w Duchu Świętym „Michael” oraz Inicjatywa Muzyczna Wrocław Wielbi, do wielbiących Pana ludzi dołączył o. bp Jacek Kiciński. Wskazał na fakt, jak łatwo gubimy się, zapominamy o nauce Jezusa, gdy tylko przestajemy „namacalnie” odczuwać Jego obecność. – Wystarczyły trzy dni, by uczniów dopadła amnezja. Przecież zapowiedział krzyż, prześladowania, a także Swoją obecność z nimi „aż do końca świata”, a jednak wobec trudności o wszystkim zapomnieli – mówił, ukazując, co strach może z człowiekiem zrobić.
Piotr postanawia łowić dalej ryby, uznając, że przygoda z Jezusem skończyła się; uczniowie idący do Emaus są tak zajęci sobą, rozmową „do siebie”, że nie rozpoznają Mistrza. – Bywa, że chcemy kształtować Boga na swoje podobieństwo – zauważył biskup. – Ale to właśnie w sytuacji zagubienia, rozczarowania Jezus zapowiada Ducha Pocieszyciela, Ducha jedności, wspólnoty, mocy. Bóg nigdy człowieka nie opuszcza, nie zostawia samego. Poszukuje nas, nie rezygnując z nikogo. Niech Duch Święty zstąpi dziś na nas i odnowi oblicze naszych serc!
Po raz pierwszy (od zawsze lub od bardzo dawnych lat) modlitwa do Ducha Świętego w Wigilię Jego zesłania trwała także w katedrze, przy dźwiękach muzyki zespołu „Twoje Niebo”. Czuwanie prowadziła Wspólnota Nowej Ewangelizacji „Solniczka”, Stowarzyszenie Walka Duchowa, DA Karmel. Mszy św. o północy przewodniczył proboszcz katedralnej parafii, ks. Paweł Cembrowicz. Zauważył, że na Ducha Świętego patrzymy często jak na Wielkiego Nieobecnego, sądząc, że nie działa tak potężnie jak w początkach Kościoła. Tymczasem Jego działanie jest wszechobecne. Przykładem jest choćby modlitwa do Ducha Świętego, której nauczył Karola Wojtyłę tata, a która, wytrwale odmawiana, przyniosła niezwykłe owoce. Skutkiem Jego działania są najrozmaitsze zakony, obdarzone specjalnymi charyzmatami. On podpowiada i daje moc do wykonywania niezwykłych dzieł w Kościele; to Jego kapłan przyzywa w czasie Mszy św., On jest obecny w święceniach diakonatu, prezbiteratu czy biskupich. – Obrazem Kościoła jest różnobarwny witraż, w którym w jedną całość łączą się rozmaite szkiełka, kolory – wyjaśniał ks. P. Cembrowicz.
Modlitwę w katedrze zaplanowano aż do rana, do jutrzni.