Tematów nigdy nie zabraknie

Zakończył się XVIII Festiwal Kultury Żydowskiej "Simcha". Przez 7 dni wrocławianie (i nie tylko) mieli doskonałą okazję do poznania na pozór bliskiej, bo obecnej w Polsce od wieków, kultury, ale jednak wciąż tak nieznanej.

Tematów nigdy nie zabraknie   Poprzez teatr także można w sposób wyraźny przedstawić symbole żydowskiej kultury Maciej Rajfur /Foto Gość

 

 

 

 

 

 

To jeden z trzech największych festiwali kultury żydowskiej w Polsce. Po raz pierwszy „zanurzył się” on w historię i relacje pomiędzy różnymi kulturami na Dolnym Śląsku. Oprócz opowieści o przeszłości, uczestnicy poznali współczesne osobistości, które odradzały „życie żydowskie” w naszym regionie. Wśród nich m.in. Jerzego Kichlera i Bente Kahan.

To właśnie wrocławscy i dolnośląscy Żydzi, ich ogromna spuścizna kulturalna oraz wkład w tworzenie miasta były motywem przewodnim tegorocznej edycji festiwalu. Przeprowadzono liczne warsztaty, wykłady, spotkania, koncerty zagranicznych i polskich muzyków oraz projekcje filmowe.

Zaprezentowano niezwykłe spektrum muzyki żydowskiej i teatru muzycznego. Zabrzmiały zarówno nurty tradycyjne, klezmerskie czy muzyka synagogalna, ale także po wielu latach odegrano prawdziwy musical żydowski. Po raz pierwszy w historii festiwalu przeprowadzono Akademię „Simchy” dedykowaną uczniom wrocławskich gimnazjów i liceów.

- Chcieliśmy rozszerzyć propozycję warsztatów w czasie festiwalu i zaproponować warsztaty edukacyjne, a z drugiej strony artystyczne tak, aby były ze sobą powiązane. Każdy z tych projektów zakładał lekcje i faktyczną aktywność twórczą - tłumaczy Piotr Zadworny, koordynator festiwalu „Simcha”.

 Pomysłodawca akademii ocenia, że tegoroczna edycja stała się dobrym punktem wyjścia do kolejnych, które - jak ma nadzieję - będą towarzyszyć dalej całemu festiwalowi.

- Chcemy tez ulepszać i rozszerzać ofertę, nie ograniczając się tylko do fotografii, filmu czy teatru, choć wybraliśmy na początek najlepsze formy wyrazu do pokazania na scenie - mówi P. Zadworny.

Warsztaty fotograficzne poprowadził były pracownik Wytwórni Filmów Fabularnych, Akademii Sztuk Pięknych i kilku agencji reklamowych, a także właściciel studia fotograficznego Mirosław Emil Koch, filmowe zaś - Jerzy Szota, operator telewizji wrocławskiej, natomiast świat teatru otworzyła przed dziećmi Martyna Witoska, aktorka teatru Ad Spectatores i prowadząca zajęcia w Młodzieżowym Domu Kultury.

Prace Akademii „Simchy” podsumował finał, podczas którego w synagodze „Pod Białym Bocianem” zaprezentowano efekty warsztatów, czyli krótki spektakl, w którym dzieci opowiadały żydowską bajkę, film nakręcony przez uczestników oraz pokaz zdjęć.

- Festiwal ma już 18 lat, a więc jest piękną młodą kobietą, która w tej chwili dojrzewa i uwodzi - mówi Stanisław Rybarczyk, dyrektor artystyczny. Wydarzenie  pokazuje pełne spektrum żydowskiej kultury, zahaczając o edukację, historię oraz religię.

- Dzisiaj, wśród bardzo wielu inicjatyw, które mają miejsce we Wrocławiu i na Dolnym Śląsku, musimy jak najgłośniej mówić ludziom, co tu się przez ten tydzień wydarza. Bardzo dużo ludzi przychodzi szczególnie na koncerty. Zaprosiliśmy artystów z Serbii, Izraela, Szwecji - opowiada Stanisław Rybarczyk.

Dodaje, że Żydzi od ok. 900 lat zamieszkują tereny Śląska, więc jest wiele do opowiedzenia. Zaś dowodem na wspólne poszukiwania, konotacje i wzajemne relacje stała się Dzielnica Wzajemnego Szacunku 4 Wyznań.

- Tematów nam nigdy nie zabraknie, bo kultura żydowska nie stanęła w miejscu, a my nie opowiadamy tylko o tym, co było. Na naszych oczach powstają nowa muzyka żydowska, nowe elementy kultury, jak np. w szulu, czyli naszej Małej Synagodze, wspaniały witraż, dalej - nowe pozycje z literatury. Te elementy zaświadczają o potrzebie istnienia i rozwoju - tłumaczy S. Rybarczyk.

Podkreśla, że bardzo istotne dla festiwalu są najbliższe dwa lata, ze szczególnym spojrzeniem na 20-lecie „Simchy”. Nie chce jednak zdradzić, co planuje na jubileuszową edycję.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..