Jacek postanowił ofiarować jedną z najcenniejszych rzeczy w swoim życiu Panu Bogu - pasję. Dlatego 30 czerwca wyruszy w swoją życiową podróż, a raczej życiowy bieg, do portugalskiej Fatimy. Oławianin chce przebiec prawie 3 tys. kilometrów, by utwierdzić się w wierze.
Na stronie wroclaw.gosc.pl będzie można śledzić na bieżąco biegową pielgrzymkę Jacka Maciej Rajfur /Foto Gość - Realizuję swoje marzenie. Chcę walczyć ze zwątpieniem i zmęczeniem. Będę się codziennie modlić, rozmawiać z Bogiem. Biorę ze sobą różaniec - opowiada sportowiec. Jego zdaniem talent i trening to jedno, ale bez wiary w Boga nie osiągnie się zamierzonego celu. - Robię, co mogę, a reszty nie oddaję w ręce Boga. Wszystko oddaję w ręce Boga - kwituje.
Otoczenie początkowo nie dowierzało. Mężczyzna zapytał o akceptację swoją dziewczyną. Po spokojnej rozmowie wyraziła zgodę. Mama, jak to mama, przestraszona i zatroskana, prosi syna o ostrożność i stały kontakt. Ojciec bardziej zna syna od strony ambicjonalnej, więc życzy powodzenia i wie, że Jacek da radę. Rodzice i wybranka to osoby wierzące, więc rozumieją cel podróży.
Mężczyzna spod oławskiego ratusza wybiegnie 30 czerwca o 12.30. Wtedy zaczyna mu się trzymiesięczny urlop w pracy.
- Liczę się z tym, że może się coś niespodziewanego przydarzyć, co opóźni podróż. Cokolwiek się stanie się z moim zdrowiem, czy z wózkiem i tak dotrę do Matki Bożej, choćby autostopem - stwierdza Jacek Zapotoczny.
Za patronkę swojej misji obrał sobie św. Ritę. Ks. Andrzej Godyń z parafii pw. Chrystusa Króla we Wrocławiu ufundował Jackowi obrazki ze znaną świętą. Na nich znajduje się modlitwa w językach krajów, przez które przebiegnie Polak, czyli: Czechy, Niemcy Francja i Hiszpania.
- Będę je rozdawał ludziom, którzy pomogą mi w mojej podróży, udzielą jakiegokolwiek wsparcia - mówi 28-latek.
Czego się spodziewa po osiągnięciu upragnione celu?
- Nie myślę o tym, co będzie, gdy stanę w Fatimie. Nie mam żadnych oczekiwań. Chodzi o samą drogę, która jest symbolem. O to, żeby się nie poddawać, żeby wrócić silniejszym. Chcę się utwierdzać w wierze biegnąc do Maryi - tłumaczy oławianin.
Poniesie także ze sobą modlitwę za wszystkich ludzi, którzy pomogli mu w realizacji projektu. - Na pewno wspomnę o nich przed Matką Bożą i myślę, że będzie to długa litania - uśmiecha się Jacek.
Oławianin będzie także w trasie prowadził dziennik, ale to nie wszystko.
Na naszej stronie internetowej będziemy regularnie publikować krótkie, ale częste relacje z trasy! Zaglądajcie i szukajcie wieści o Dolnoślązaku, który biegnie samotnie do Matki Bożej na drugi koniec Europy.
Cała trasa do Fatimy ma 2944 kilometry Archiwum Jacek Zapotoczny