Dolnośląskie środowisko Skautów Europy Mszą św. z rozesłaniem na obozy oraz uroczystym apelem zakończyło harcerski rok. Zawiszaków czekają aktywne wakacje.
Dolnośląskie środowisko Skautów Europy Mszą św. z rozesłaniem na obozy oraz uroczystym apelem zakończyło harcerski rok. Zawiszaków czekają aktywne wakacje.
Wieczorne spotkanie 1. i 2. hufca wrocławskiego Stowarzyszenia Harcerstwa Katolickiego „Zawisza” rozpoczęła Eucharystia u oo. sercanów w parafii pw. NMP Wspomożycielki Wiernych na Księżu Małym.
- Pamiętam swój pierwszy obóz. Całe szczęście, że był we Francji w normandzkich lasach. Dlatego po dwóch dniach nie uciekłem, bo bym nie wiedział, jak wrócić do domu. Finalnie przetrwałem czas deszczu i niepogody - wspominał na początku homilii ks. Mariusz Sobkowiak.
Po chwili dodał: - Kiedy pojechałem na pierwsze Harce Majowe, to tak wymarzłem w namiocie, że znowu powiedziałem: nigdy więcej. Później, kiedy wybrałem się na wędrówkę, hufcowy do dzisiaj mi to wypomina, że najczęstsze słowo, jakiego używałem to „masakra”. I podobno pierwsze moje stwierdzenie po przebudzeniu, niestety zgorszyłem wówczas hufcowego, to nie były psalmy, ani „W imię Ojca i Syna”, tylko to było… „masakra” - spuentował żartobliwie kapłan.
Zwrócił przy tym uwagę, że mimo tych różnych doświadczeń i trudności oraz zmagania się z samym sobą, jednak ciągle na obozy jeździ. Doszedł do wniosku, że coś musi być w człowieku, skoro ciągnie go do uczestniczenia w takich wyjazdach..
W kazaniu ks. Mariusz nawiązał jeszcze do postaci św. Jana Chrzciciela, który wyszedł na pustynię, aby sprawdzić się z samym sobą. Odrzucił wszystko to, co mogło mu zasłaniać Boga.
- Myślę, że mamy świadomość, że każdy z nas w swoim życiu potrzebuje takiej pustyni, przestrzeni spotkania się z Bogiem. Świętemu Janowi Chrzcicielowi towarzyszyły tylko dwie rzeczy w życiu: modlitwa i post. Kiedy stajemy na naszych obozach skautowych, one również nam towarzyszą - mówił duszpasterz.
To dlatego obozy niosą w sobie trud. Trzeba bowiem odciąć wszystko to, co w dniu codziennym jest w stanie nam przeszkadzać, co powoduje, że niknie przed nami najważniejszy cel naszego życia.
- Trzeba porzucić wygody: komputery, telewizory, jakieś inne przyjemności, aby doświadczyć obecności Boga, ale by również sprawdzić siebie samego, swoją wiarę i wytrzymałość. Tak, jak Jan Chrzciciel na pustyni - konstatował kapłan.
Na koniec dodał, że i on skorzysta z tej szansy, którą daje skauting. Czas obozów i letnich wędrówek warto bowiem wykorzystać na modlitwę, umartwienie, ale przede wszystkim na spotkanie z Bogiem i drugim człowiekiem.
Po Mszy św. przeprowadzono obrzęd rozesłania na obozy letnie. Szefowie czyli przewodniczki i wędrownicy przyjęli od duszpasterza w formie zapalonej świecy światło Chrystusa, które ma przyświecać podczas obozowych modlitw. Światło, którego nie stawia się pod korcem, przypomina, że każdy harcerz jest zobowiązany promienieć wiarą wszędzie tam, gdzie został posłany.
Następnie przed kościołem odbył się wspólny apel z tradycyjnym skautowym wezwaniem „Semper parati!” czyli „Zawsze gotowi!”.
- Życzę wam, aby wyjazdy skautowe były czasem spotkania z Panem Bogiem i z drugim człowiekiem. Uważajcie na siebie, żebyście wrócili cali i zdrowi. Dziękuję za waszą dotychczasową posługę i mam nadzieję, że spotkamy się na rozpoczęciu harcerskiego roku we wrześniu. Nabierzcie siły do pracy - przemawiała do wszystkich hufcowa Natalia Broniszewska. Podziękowała przy tym także rodzicom za zaangażowanie i obecność przy stowarzyszeniu.