Wicepremier Mateusz Morawiecki gościł na uroczystości zakończenia roku w IX Liceum Ogólnokształcącym we Wrocławiu, którego jest absolwentem. Minister rozwoju opowiedział uczniom parę historii ze swoich lat nauki w szkole.
Polityk, jak stwierdziła pani dyrektor, jest dumą szkoły. On sam nie krył wzruszenia z wizyty w starych murach.
- Rzeczywiście, tutaj 4 lata się uczyłem, ale nie dlatego, że siedziałem w jakiejś klasie, ale dlatego, że w tamtych czasach tyle trwała nauka liceum - zażartował M. Morawiecki.
Parafrazując słowa Adama Mickiewicza, jak zaznaczył - wielkiego rywala Juliusza Słowackiego (szkoła nosi imię Słowackiego), powiedział: - "Bom wszędzie tutaj cząstkę mej duszy zostawił". Tak czuję autentycznie, gdy przejeżdżam koło tego budynku, a co dopiero w środku.
Wicepremier rozdawał uczniom nagrody razem z dyrekcją, ale sam także ufundował dla najlepszych eleganckie wydane książkowe „Legiony Polskie 1914-1918”. To wyraźny patriotyczny gest ze strony ministra rozwoju.
W czasie krótkiego przemówienia postanowił podzielić się z uczniami swoimi wspomnieniami z lat licealnych. - Pamiętam jedną szkolną gablotę na gazetkę. Ówcześni uczniowie pionierzy wymyślili taką rubrykę, co nowego pojawiło się w architekturze Wrocławia. Ponieważ w przeciwieństwie do tego, jak dzieje się w ostatnich latach, nie za wiele się pojawiało, wszyscy uczniowie zachodzili więc w głowę, co ukaże się niebawem w rubryce. Owszem, powstawały w mieście blokowiska, ale trudno je było uznać za osiągnięcia architektoniczne - opowiadał M. Morawiecki.
Po dwóch tygodniach autorzy gazetki napisali, że na rynku stanął pręgierz. - Nie ukrywam, trochę się z tego śmialiśmy, bo żadna to wielka budowla nie była. Zaczęliśmy jako uczniowie pod tym pręgierzem w gablotce wklejać zdjęcia niektórych nauczycieli. Na taki żart sobie pozwalaliśmy. Chcieliśmy pod pręgierzem postawić nielubianych pedagogów. Mam nadzieję, że teraz grono pedagogiczne jest z uczniami w stuprocentowej zgodzie - śmiał się minister rozwoju.
- Kiedyś z ówczesnymi władzami miasta uczestniczyliśmy w otwarciu pomnika Juliusza Słowackiego w parku. Przyjechał wtedy Jan Dobraczyński. Pisarz, mówiąc enigmatyczne, zaprzyjaźniony z komunistyczną władzą. Miał wygłosić przemówienie pod pomnikiem - opowiadał M. Morawiecki.
Dodał przy tym, że w tamtym miejscu Milicja Obywatelska regularnie rozganiała różne demonstracje wolnościowe, dlatego gaz łzawiący unosił się tam przez kilka dni. Przechodnie musieli więc ocierać często łzy. - Jan Dobraczyński stwierdził podczas uroczystości, że Słowacki to był poeta czasu niewoli w Polsce. My, uczniowie, podchwyciliśmy zdanie momentalnie i zaczęliśmy skandować hasło: „Słowacki, poeta czasu niewoli!”. Milicja i wszyscy partyjni notable nie wiedzieli, jak zareagować. Czy młodzież skanduje z oporu społecznego, czy z radości z otwarcia pomnika? Dla nas sytuacja była jednoznaczna, dla nich kompletnie nie - wspominał z uśmiechem absolwent.
Na koniec podsumował, że dzisiaj jesteśmy w zupełnie innych czasach, dlatego chciałby życzyć uczniom, żeby w swoim życiu odnajdywali ciągle nowe drogi. Nawiązał także krótko do Brexitu. - Po tych niedobrych decyzjach dla Europy, których jesteśmy świadkami, życzę, byśmy odnaleźli w sobie mądrość i stabilność. Jestem przekonany, że z taką utalentowaną młodzieżą tę głęboką mądrość wspólnie razem wypracujemy - zakończył.