Wchodząc do leśnego obozu Skautów Europy wkraczasz w inny niż świat. Gdzie Bóg i natura są na wyciągniecie ręki. A smartfony, telewizory i komputery jak najdalej.
Na końcu świata, a właściwie w lesie przy wiosce Koniec Świata, swój obóz przeżywały wilczki z 1. Gromady Wrocławskiej. Chłopcom w wieku 9-12 lat nie przeszkadzały surowe warunki, a wręcz przeciwnie. Chcą się hartować i wyrosnąć na prawdziwych mężczyzn.
- Realizujemy tutaj pięć celów skautingu: zdrowie, zmysł praktyczny, charakter, służba i Bóg. Poprzez mieszkanie w lesie chcemy zachęcić wilczki do pokonywania własnych słabości - wyjaśnia Piotr Małolepszy, akela, czyli szef i opiekun grupy młodych skautów.
- W pierwszy dzień brzydzą się pić z jednej menażki. A na koniec już nawet szyszka w herbacie im nie przeszkadza - żartuje.
Korzystając z bliskości jeziora, wilczki wykonały własnoręcznie wędki i łowiły ryby. - To był najciekawszy punkt, bo bardzo lubię wędkować. Złowiłem największego w życiu karpia. Miał 47 cm. Upiekliśmy go na ognisku i zjedliśmy - relacjonuje Tomek Klin.
Dwunastolatek podkreśla, że obóz jest dla niego i kolegów fantastyczną przygodą, która wiele uczy. - Ten czas pokazuje, że można żyć bez sprzętów elektronicznych, bez ekstra ulepszeń, mając tylko to, co nam daje natura. Naprawdę, ze sznurkiem w kieszeni da się przetrwać (śmiech) - dodaje.
Opiekunowie wyznaczają podopiecznym służby np. kuchenną, ogniową, noszenia wody, czy liturgiczną. - Uczymy ich odpowiedzialność za funkcjonowanie obozu - kwituje P. Małolepszy.
Wilczki przeszły także bieg sprawnościowy, na wzór powstańców: czołganie się pod plandeką z maską gazową czyli symulacja kanału, przeciąganie skrzyni z amunicją, małpi mostek.
Skauci Europy realizują zadania zarówno o charakterze fizycznym, ale i detektywistycznym, czy na obserwację, które mają na celu wyostrzyć zmyły. Jest jakaś fabuła, forma szyfrowania, podchody. Wszystko układa się w spójną całość.
- Chłopcy byli bardzo dzielni, choć zdarzały się momenty słabości. Dla kadry obóz jest wielkim wyzwaniem, które rozpoczyna się na długo przed wyjazdem. To m.in. wymyślanie zadań, logistyka, zapewnienie formacji duchowej, planowanie itp. Chcemy, żeby każdy naszych podopiecznych czuł się w gromadzie jak w szczęśliwej rodzinie - stwierdza akela Piotr Małolepszy.
Letnie wyjazdy skautowe stają się po prostu szkołą życia i doskonale wpisują się w harcerskie idee. Dzisiaj, gdy młodzież w wolnych chwilach patrzy w ekrany smartfonów, laptopów lub tabletów i tam szuka wrażeń, kilkunastodniowy pobyt na łonie natury w lesie, z dala od cywilizacji,staje się fantastyczną przygodą i czasem hartowania własnego charakteru i organizmu. A nad wszystkim pieczę sprawuje sam Pan Bóg.