Kiedyś korzystałem z gościnności Europejczyków. Dziś czas na rewanż.
W Światowych Dniach Młodzieży uczestniczyłem tylko raz - w 2005 r. w Kolonii. To była jednak jedna z wielu okazji, gdy mogłem skorzystać z bezinteresownej gościnności. Miałem to szczęście kilkanaście razy uczestniczyć w Europejskich Spotkaniach Młodych w różnych miastach Starego Kontynentu. W podobnej sytuacji jak ja były już dziesiątki, a może setki tysięcy Polaków.
Dlatego bardzo się cieszę i jestem po prostu dumny, że tak wiele osób otwarło swoje domy na pielgrzymów, którzy w swojej drodze na spotkanie z papieżem Franciszkiem zatrzymali się na tych kilka dni w archidiecezji wrocławskiej.
Jestem przekonany, że zarówno goście, jak i gospodarze przeżyją wspaniałą przygodę. I nieważne, że w wielu przypadkach werbalnie porozumieć się będzie trudno. Tutaj najważniejszy jest język serca.
Ze swojego doświadczenia wiem, że tych kilka dni wystarczy, by zawiązały się mocne relacje i przyjaźnie, które przetrwają lata. Życzę tego sobie i wszystkim rodzinom.