Smaki wzajemnego poznania

My nie całujemy w policzek kogoś, kto nie jest nam bliski, oni nie mówią "na zdrowie" po kichnięciu, my ze zdziwieniem patrzymy na kanapki z szynką i dżemem, a oni polubili nasze pączki czyli... Koreańczycy na wrocławskiej Klecinie!

Parafianie NMP Królowej Polski na Klecinie mówią wyraźnie: mamy ogromne szczęście przyjmować pielgrzymów z Korei Południowej. Początkowo, przed ich przyjazdem byli nieco przerażeni liczbą gości - 93 osoby.  Podzielili się więc na trzy mniejsze grupy. Od dwóch dni spędzają więc z Koreańczykami każdą chwilę.

Azjaci przyjechali bardzo zmęczeni długą drogą, ale to nie przeszkadzało im zachwycić się naszymi małymi uliczkami zabudowanymi szeregówkami i spokojnymi dzielnicami domków jednorodzinnych.

Jak się też okazało, Korea znacząco się różni od Polski. Jednak z Koreanek zapytana zaraz po przyjeździe na Klecinę, jak jej się podoba nasze miasto w odpowiedzi rozejrzała się i zdezorientowana odparła: - Miasto? Gdzie?

Koreańczycy posiadają cudowną cechę zachwycania się małymi rzeczami i zawsze głośno wyrażają swój entuzjazm poprzez okrzyki aprobaty. Polaków nagradzają chętnie oklaskami za wypowiedzenie słowa po koreańsku czy zaśpiewanie jednej z polskich religijnych piosenek. Są bardzo zgodni, chętni do pomocy i zawsze uśmiechnięci.

Dzięki przeżywaniu wspólnie czasu, codziennie oba narody dowiadują się czegoś o sobie. My nie całujemy w policzek kogoś, kto nie jest nam bliski, oni nie mówią „na zdrowie” po kichnięciu, my ze zdziwieniem patrzymy na kanapki z szynką i dżemem, a oni polubili nasze pączki. Z podziwem przyglądamy się ich ogromnemu szacunkowi dla starszych osób i gospodarzy - kłaniają się im w pas i pamiętają, żeby zostawić swoje buty przed wejściem do domu. To niesamowite, jak bardzo dużo można się od nich nauczyć.

Parafia jest miejscem, do którego zawsze pielgrzymi wracają, to miejsce spotkania wszystkich trzech grup, miejsce modlitwy i niektórych posiłków. Tutaj spotykają się codziennie rano wszyscy razem na Mszy świętej i ustalają szczegóły planu.

Dzisiaj uczyli siebie nawzajem piosenek, tańców  i gier, czas spędzając na integracji i robieniu różańców w ramach Dzieła Miłosierdzia. Nawet, gdy czasem ktoś nie potrafi wyrazić tego, co chce słowami, zawsze znajdzie się inny sposób. Koreańczycy często pytają kogoś ze swojej grupy, kto lepiej zna angielski, jak ubrać w słowa ich odczucia, często są to podziękowania co czyni całą wypowiedź jeszcze piękniejszą, gdy sprawia trudność w przekazaniu.

Czasem po prostu gdy brak słów, "skleca się" zdania łącząc je z ekspresją ciała, co bardzo pomaga i dodatkowo rozbawia wszystkich dookoła. Czasem gospodarze i pielgrzymi używają też słowników internetowych. W każdym razie język nie jest dla obu stron żadnym problemem.

Wszyscy mają nadzieję, że owocnie wykorzystają czas pozostały do wspólnego przeżywania ŚDM w diecezjach. Zarówno budując relacje międzynarodową jak i nieustannie zbliżając się do Boga, dzięki któremu możemy się razem spotkać.

            

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..