Polsko-hiszpański korowód, na którego czele powiewał sztandar parafii San Germán de Constatntinopola (św. Germana z Konstantynopola) z Madrytu, przeszedł ulicami wrocławskiego Strachocina.
Wyruszył sprzed kościoła pw. NMP Bolesnej zaraz po Mszy św., której przewodniczył ks. Enrique. - Znaliśmy opowieści o polskiej gościnności, ale słyszeć o niej to nie to samo, co przeżyć ją na własnej skórze - mówił. Dodał, że do tej pory w swoim życiu trzy razy zdarzyło mu się płakać przy żegnaniu się z kimś. Za każdym razem było to w Polsce. - Jestem pewien, że Bóg patrzy na nas i jest szczęśliwy, widząc, że jesteśmy zjednoczeni jak bracia i siostry.
- Widzieliśmy w waszych domach obecność Boga. To, co dostrzegliśmy, nie było udawane, zaaranżowane tylko na nasz przyjazd. Widzimy, że po prostu tacy jesteście - twierdził ks. Miguel. Tłumaczył, że jako pielgrzymi czują w Polsce szczególne „prowadzenie” ze strony Maryi Jasnogórskiej oraz św. Jana Pawła II.
Hiszpanie, którzy gościli na Strachocinie, a także w pobliskim Kamieńcu Wrocławskim i okolicach, pochodzili z dwóch madryckich parafii - św. Michała Archanioła oraz św. Germana z Konstantynopola. Na pożegnanie razem ze swoimi gospodarzami uczestniczyli w parafialnej Mszy św., po czym wszyscy razem w barwnym korowodzie, przy dźwiękach hiszpańskich pieśni, udali się do pobliskiego parku. Hiszpanie poprowadzili tu modlitwę uwielbienia, śpiewali i tańczyli, a Polacy raczyli ich przysmakami z grilla oraz ciastami. Goście otrzymali pamiątki wykonane przez uczestników pobliskiego Warsztatu Terapii Zajęciowej "Wspólnota" Fundacji im. Brata Alberta. Sami wcześniej również obdarowali drobnymi upominkami polskich przyjaciół, m.in. proboszcza, ks. Wojciecha Jaśkiewicza, i parafialną koordynatorkę ŚDM, Kasię Dębową. Na rzecz parafialnego kościoła ofiarowali piękny krucyfiks.
- Co mi pozostało po ich obecności w naszej parafii? Doświadczenie radości. Takiej, która jest darem Boga. Doświadczenie spotkania z człowiekiem, który, mimo bariery językowej, staje ci się bliski dosłownie po kilku wypowiedzianych słowach - mówi Mariola Knoblauch, wspominając rozmowy (trochę po angielsku, trochę na migi) z hiszpańskimi dziewczętami Desirą i Tintią. - Bardzo dużo wiedziały o Jasnej Górze, o św. Janie Pawle II, o św. Faustynie. Rozmawialiśmy też m.in. o św. Maksymilianie M. Kolbem. One z kolei opowiadały o ważnym dla nich sanktuarium w Covadonga. Pokazywały nam czczony tam wizerunek Maryi z Dzieciątkiem na ręku. Chciałabym poznać to miejsce.
Gospodarzom już zaczyna doskwierać tęsknota. Czy jeszcze kiedyś się spotkamy?