Młodzież związana z wrocławskimi urszulankami modliła się w Krakowie na Drodze Krzyżowej z papieżem. - Chcemy dać świadectwo poprzez naszą obecność tutaj. Bóg odbiera wszelki lęk i wlewa odwagę - mówią pielgrzymi.
Grupa związana z siostrami urszulankami z Wrocławia liczy 25 osób. To uczennice z gimnazjum i liceum urszulańskiego, ale także studenci.
Pielgrzymi mieszkają w Sierczy obok Wieliczki, ale codziennie są w Krakowie i korzystają z wszelkich propozycji na ŚDM.
- Dajemy wolny czas młodzieży, aby mogła sama sobie wybrać te inicjatywy, w których chce wziąć udział. Zależy nam, żeby aktywnie spędzili ten czas. Natomiast w uroczystościach centralnych modlimy się razem - mówi s. Jana Krogul, Urszulanka Unii Rzymskiej.
Jak dodaje, tłum młodzieży może czasem przerażać, ale wyczuwa się od razu radość i pozytywny hałas.
- Mimo, że nas w urszulańskiej ekipie nie jest dużo, staramy się także śpiewać i robić pozytywne zamieszanie. Wykonujemy np. piosenki pielgrzymkowe. Mamy w grupie diakona Teodora Sawielewicza, który animuje różne utwory, nawet rap. Zwłaszcza wybieramy pieśni ze słowami „alleluja”, czy „amen”, żeby inne narody włączały się w naszą radość - relacjonuje s. Jana.
Podkreśla przy tym, że ŚDM to nie tylko skakanie i śpiewanie na ulicach, lecz przede wszystkim spotkanie z Panem Bogiem, wielkie duchowe przeżycie.
- Np. na pl. Szczepańskim obok sceny koncertowej postawiono namiot z adoracją Najświętszego Sakramentu, do którego młodzież, widziałam, chętnie zmierzała - mówi urszulanka.
Jej zdaniem podczas takich wydarzeń młodzi wyczulają się na siebie nawzajem, zwłaszcza przy różnych trudnościach.
- Oczywiście wielkim przeżyciem staje się spotkanie z Ojcem Świętym. Jego słowa usłyszane na żywo dotykają serca bardzo mocno. Widziałam, że nasi pielgrzymi byli bardzo poruszeni zwłaszcza wtedy, gdy mówił o tym, że ma wrażenie, iż wielu młodych wiedzie taki tryb życia jak przedwcześni emeryci, a przecież to młodzi mają zmieniać świat. Zauważyłam, że trafił w sedno - stwierdza s. Jana.
Wrocławianie mają świadomość, że spotkanie nowych ludzi i kultur to doświadczenie, którego nic nie jest w stanie zastąpić.
- Otwieram oczy ze zdumienia, jak to jest możliwe, że Jezus dociera wszędzie. Ta myśl wlewa w moje serce wielką radość. Pragnęłam spotkać się z papieżem Franciszkiem i jego nauką bezpośrednio, i chciałam też zaświadczyć o swojej wierze - oświadcza Hanna Prorok z Liceum Ogólnokształcącego Sióstr Urszulanek we Wrocławiu.
Zaznacza, że daje świadectwo szczególnie wobec swoich znajomych, którzy nie przyjechali ze strachu przed zamachem, terroryzmem, czy innym niebezpieczeństwem.
- Chcę im pokazać, że Bóg odebrał mi wszelki lęk. Cieszę się, że rodzice, którzy mieli poważne obawy, pozwolili mi przyjechać, bo odnajduję tu swoje szczęście - dodaje z uśmiechem.
Agnieszka Kozłowska na co dzień mieszka i pracuje w Krakowie, ale Dni w Diecezji spędziła we Wrocławiu i także teraz należy do grupy pielgrzymów związanych z wrocławskimi urszulankami.
- Ja tu żyję i widzę miasto zupełnie inaczej, dlatego to dla mnie wyjątkowe i piękne doświadczenie. Na co dzień poruszam się tramwajem i pokonuję różne ulice. Wtedy jest tak zwyczajnie i szaro. A dzięki pielgrzymom Kraków ożył, odmienił się - ocenia Agnieszka.
Bardzo podoba jej się życzliwość ze strony przyjezdnych i mieszkańców. Tym bardziej, że różnie mówiono o ŚDM w Krakowie i o atmosferze czy bezpieczeństwie wobec tragicznych wydarzeń w zachodniej Europie.
- Klimat bycia razem wydaje się niepowtarzalny. Tworzymy jedną wielką wspólnotę z całego świata. A słowa papieża Franciszka i przygotowane przez organizatorów ceremonie są bardzo wymowne. Czujemy, że uczestniczymy w czymś wielkim - mówi A. Kozłowska.