Przyszły z całej Polski, a u bohaterów wywołały wzruszenie. Akcja "Napisz list do Powstańca" pozwoliła wszystkim chętnym przekazać parę słów tym, którzy walczyli za naszą wolność w sierpniu 1944 roku.
Coraz mniejsza liczba uczestników powstania warszawskiego spotyka się co roku 1 sierpnia na kolejnej rocznicy tego największego wystąpienia zbrojnego Polskiego Państwa Podziemnego podczas okupacji niemieckiej.
Wielu z nich wymaga stałej opieki. W ramach wolontariatu różne organizacje starają się realizować ją przez cały rok. Tym razem Inicjatywa Historyczna postanowiła dotrzeć w miarę możliwości do każdego z bohaterów sierpnia 1944 roku.
Przedstawiciele różnych grup zawodowych, wiekowych i społecznych odwiedzili 1 sierpnia o godzinie „W” powstańców warszawskich z Wrocławia. Przyszli z listami od siebie i innych osób, w których napisali, za co dziękują, i czym jest dla nich samo powstanie.
Kilku bohaterów otrzymało koperty 1 sierpnia podczas wspólnego wieczoru w restauracji po Mszy św. Tym mieszkającym poza Wrocławiem organizator wyśle listy pocztą z drobnymi upominkami.
- W latach swojej młodości potrafiliście rzucić wszystko: swoją przyszłość, plany i miłości. Jak z wami rozmawiam, to czuję, że Polska w tym roku powinna być orędownikiem pokoju. Nie śmiejmy się z bardzo poważnego hasła: "Nigdy więcej wojny" - mówiła do powstańców Dominika Arendt-Wittchen z Inicjatywy Historycznej.
Podkreśliła przy tym słowa, które powstańcy regularnie przypominają w swoim ostatnim przesłaniu: Byśmy nigdy nie musieli się chwalić wojennym bohaterstwem. Można się chwalić codziennym bohaterstwem, czyli wychowywaniem dzieci, pracą w Polsce i budowaniem ojczyzny, żyjącej w pokoju.
- Wszyscy mówicie, że wojna jest piekłem. Polska tego piekła doświadczyła najbardziej, a wy je przeżyliście. Rzuciliście wszystko, żebyśmy my mogli żyć w czasach pokoju. Dlatego jestem wam bardzo wdzięczna. A ci ludzie, którzy napisali do was z całej Polski listy, także wam dziękują, drodzy powstańcy - przemawiała organizatorka akcji.
Zwróciła uwagę, że coraz częściej wspominamy bohaterstwo i chwalebnie przelaną krew, ale powinniśmy również pamiętać, że wojna była piekłem, a zatem winniśmy cenić pokój i dbać za wszelką cenę, aby nasze bohaterstwo było bohaterstwem pracy, kultury i pamięci.
- Symboliczne listy przyszły do powstańców z całej Polski. Są bardzo różne, tak jak autorzy. Napisali nawet więźniowie, ludzie z poważnymi przestępstwami na koncie, którzy są resocjalizowani poprzez historię. Oni też pragnęli podziękować bohaterom - tłumaczyła D. Arendt-Wittchen.
W jednym z listów autor - więzień przyznaje się, że jest mu wstyd, ponieważ w czasie pokoju doprowadził wielu ludzi do zguby. Powstaniec w jego wieku walczył o Polskę, on zaś ją psuł.
Wieczór z bohaterami spędził także Kornel Morawiecki. Polityk i legenda „Solidarności Walczącej” uznał wspólny poczęstunek z kombatantami za zaszczyt.
- Życie i śmierć są ważne, ale państwo stanęliście przed ważniejszym dylematem: dobro czy zło. I wybraliście dobro. To jest wasza wielka chwała. Śmierć, która spotkała waszych kolegów, i przyszłość, która spotkała was, żyjących, jest dobrem wszystkich pokoleń Polaków, także tych, którzy przyjdą po nas. To wasza wielka zasługa, dlatego dziękuję za wszystko - przemawiał marszałek senior Sejmu VIII kadencji.
Powstańcy obecni na poczęstunku nie kryli wzruszenia po odbiorze listów, które, jak obiecali, przeczytają uważnie w domach.
- Co roku wspominam tamte lato. Bez przerwy wracam do moich pamiątek. Ja tym żyję i bardzo dobrze pamiętam sierpień 1944 r, szczególnie 1 sierpnia. Byłam strasznie dumna, bo z całego zespołu, w którym znalazło się 6 łączniczek, to właśnie ja dostałam polecenie, żeby zanieść do nadrzędnego oddziału meldunek. Wsadziłam go sobie w krawat i pobiegłam. To działo się na dwie godziny przed godziną "W". Wierzyliśmy, że wywalczymy wolną Polskę - opowiadała Irena Leszczyńska, łączniczka-telefonistka o pseudonimie „Kubuś”.
Patronat medialny nad akcją "Napisz list do Powstańca" objął "Gość Niedzielny".