Jedyna taka parafia w Polsce, niedaleko Wrocławia, przeżywała swój odpust. Zwieńczeniem uroczystości był spektakl teatralny przygotowany przez wiernych. Opowiadał historię niezwykłej patronki kościoła. O kogo chodzi?
- Do odpustu przygotowywaliśmy się duchowo od czwartku, odmawiając nowennę do św. Filomeny. Dzisiaj Mszę św. koncelebrowało 20 kapłanów. Przyjechali do nas pielgrzymi z całej Polski m.in. z Obornik Śląskich, Tych, czy Gdańska - mówi ks. proboszcz Jarosław Wawak.
Jako gospodarz zaprosił na uroczystości ks. Zbigniewa Neumullera z archidiecezji gdańskiej, który wygłosił kazanie podczas Mszy św. odpustowej. Nieprzypadkowo akurat ten kapłan przejechał całą Polskę, by zjawić się w Gniechowicach.
- Jestem rezydentem z powodu choroby, ale posługuję w parafii pw. św. Wawrzyńca w Luzinie za Wejherowem. Szczerze powiem, Filomena sama mnie znalazła. Kobieta, której zupełnie nie znałem, przyniosła mi kiedyś olejek św. Filomeny, koronkę oraz modlitwy do niej. Ja tej świętej Kościoła zupełnie nie kojarzyłem, nic o niej nie wiedziałem. Ale zacząłem szperać w internecie i… tak się zaczęło - mówi ks. Zbigniew Neumuller.
Gość z archidiecezji gdańskiej wygłosił homilię w formie świadectwa swojego życia i swojej parafii, w której co miesiąc w ostatni wtorek odprawia się nabożeństwa do św. Filomeny, które gromadzą tłumy wiernych.
- Nie ma wtedy nawet nie tylko gdzie usiąść, ale i gdzie stanąć w świątyni! To jest fenomen tej „Wielkiej Małej Świętej”. Jak ktoś raz przyjdzie na nabożeństwo, nie opuszcza kolejnych - powiedziała "Gościowi Wrocławskiemu" kapłan z Luzina.
Jak dodaje, w jego okolicach za wstawiennictwem Filomeny ludzie doświadczają uzdrowień z raka, odzyskują wzrok, ale przede wszystkim zauważa się falę nawróceń duchowych.
- Polacy wracają na łono Kościoła. Spowiadają się, zaczynają regularnie chodzić na Msze św., bo to św. Filomena bierze ich za rękę i prowadzi do Jezusa - stwierdza ksiądz, który nie raz doświadczył działania niezwykłej patronki w swoim życiu.
Sam proboszcz z Gniechowic potwierdza, że kult św. Filomeny z roku na rok się rozszerza. Coraz więcej pielgrzymów przybywa do niewielkiej, ale wyjątkowej wiejskiej parafii.
- Mnóstwo ludzi wysyła przez internet prośby do św. Filomeny, które odczytujemy na comiesięcznych nabożeństwach i teraz w czasie nowenny, która potrwa do 11 sierpnia. Na tegoroczny odpust wierni z Tych ufundowali puszkę, kielich i stułę ze św. Filomeną - opowiada ks. Jarosław Wawak.
Zaznacza, że do wielkich czcicieli „Wielkiej Małej Świętej” należał m.in. słynny proboszcz z Ars św. Jan Maria Vianney. Do jej sanktuarium w Mugnano regularnie pielgrzymowali papieże.
Zwieńczeniem uroczystości odpustowych w Gniechowicach było przedstawienie teatralne, w które zaangażowali się wierni z kilku miejscowości i parafii z okolic Gniechowic.
- Wystawiliśmy misterium o życiu św. Filomeny na tle historycznym z osobami kluczowymi czyli z Dioklecjanem i jego złymi doradcami, rodzicami świętej, ich lekarzem itd. Aktorzy cieszyli się, że mogą wziąć udział w spektaklu, niektórzy mówili, że to dla nich zaszczyt - opowiada Elżbieta Gajda, koordynatorka sztuki.
Teatr przyciągnął widzów, którzy wypełnili kościół. Na scenie w prezbiterium, choć wystąpili amatorzy, dali niezły popis umiejętności aktorskich. Zagrał m.in. weterynarz, operator dźwigu, przedszkolanka, szkolna sekretarka, a w główną rolę świętej Filomeny wcieliła się… instruktorka jazdy samochodem.
- W sumie zaangażowało się 18 osób. Przygotowania rozpoczęły się od ułożenia scenariusza, konsultacji hagiograficznych, historycznych. Wykorzystaliśmy maksymalnie środki, jakimi dysponowaliśmy. Staraliśmy się, żeby stroje były z epoki. To, co było na rynku i w szafie babci, tudzież… w zakrystii (śmiech) - mówi Elżbieta Gajda, która przygotowała przedstawienie.
Podkreśla, że wszyscy zaangażowani są szczęśliwi, iż mogli dołożyć swoją cegiełkę do uroczystości odpustowych.