Św. Jadwiga w kwiatach, prześwietlona słońcem na witrażu, ulatująca do nieba znad bujnej jabłoni…
V Międzynarodowy Plener Plastyczny Trzebnica 2016, którego wernisaż odbył się w czasie festynu Bartłomiejki, zaowocował mnóstwem niezwykłych dzieł. – Tym razem wśród 13 uczestników (w tym aż 11 pań i 2 panów) w spotkaniu wzięło udział 9 osób z Polski, 4 z Ukrainy; 5 artystów przyjechało po raz pierwszy – mówią kuratorzy, ks. Bogdan Giemza i Janusz Łozowski. – Na plenerze pojawia się coraz więcej różnych technik. Po raz pierwszy na przykład mamy w naszym gronie witrażystkę Barbarę Dubowską z Małkowic.
– Czym inspiruje mnie Trzebnica? Przede wszystkim oczywiście postacią św. Jadwigi – mówi. – Zajmuję się witrażami od 24 lat, wykonywałam już witraże z tą świętą, np. w Nasławicach czy na wrocławskim Zakrzowie, ale były one ogromne, 3-metrowe. Na plenerze pokazuję niewielki witraż, jaki można by np. mieć w domu.
– Trzebnica to niezwykłe, takie święte, przemodlone miejsce. W czasie pleneru wiele wędrowałam po okolicznych wzgórzach i zachwyciłam się tutejszą przyrodą – wyjaśnia Olha Lukovska, na co dzień pracująca jako wicedyrektor Pałacu Sztuki w Lwowie oraz w Akademii Drukarstwa. – Swoje uczucia przeniosłam na tkaninę. Tak powstały barwne kwiaty, wykonane w jednej z technik batiku, zwanej shibori. W różny sposób związuje się tkaninę, nakłada się specjalną farbę. Gdy ją rozwiązujemy, ukazuje się niepowtarzalny wzór – który zawsze jest jakąś niespodzianką. Jeszcze tylko utrwalanie za pomocą żelazka i… gotowe.
Pani Olha wspomina o realizowanych w Pałacu Sztuki projektach międzynarodowych, wystawach. – Polacy bardzo chętnie w nich biorą udział. Mamy taką artystyczną przyjaźń polsko-ukraińską – stwierdza. Właśnie w czasie takich inicjatyw poznała Janusza Łozowskiego – artystę, spod którego pędzla wylatują kolejne barwne zastępy anielskie.
Tuż obok skrzydlatych dzieł widać… koty. – Byliśmy na ognisku u sióstr boromeuszek, które mają ich dużo, i tak zafascynowałam się nimi – mówi Natalia Skrynnyk, pokazując akwarele z kocimi mordkami czy z jabłkami dojrzewającymi w klasztornym sadzie. Prof. Stanisław Gnacek w metalu ukazał trzebnickie krajobrazy, a Ewa Walczak-Jackiewicz w złocistej poświacie św. Jadwigę i św. Bartłomieja Apostoła.
W gronie artystów znalazła się Jolanta Kuszyńska-Szmuda – z wykształcenia… lekarka. Jej obrazy mają soczyste barwy i toną we kwiatach. – Namalowałam św. Jadwigę w słonecznikach i innych kwitnących tu roślinach – mówi. – Dla mnie jest św. Jadwiga jest takim uosobieniem kobiecej dobroci. Była matką, jednocześnie czuła potrzebę pomagania także ludziom spoza grona swoich najbliższych. Na moim obrazie z jej oka spływa łza. Wyrażam w ten sposób jej troskę związaną z zanikiem wrażliwości na drugiego człowieka. Jako lekarz wiem, że to bardzo potrzebne – nie koncentrowanie się na procedurach, lecz zdolność do spojrzenia w oczy człowieka. Mówi się, że są zwierciadłem duszy. Coś w tym jest, wiadomo, że źrenica oka to jedyne miejsce, poprzez które wrażenia zewnętrzne docierają bezpośrednio do mózgu.
Pani Jolanta chciałaby, żeby jej prace promieniowały wokół radością. Widać w nich jej zamiłowanie do kwiatów (także we własnym ogródku) oraz zachwyt i wielki szacunek wobec tajemnicy macierzyństwa (sama ma dwie córki i cztery wnuczki). Bardzo często maluje „Madonny Polskie”. Na jednej z takich prac ukazała kobietę w kwiecistym stroju, karmiącą piersią niemowlę. Nad nią przypominające witraż przedstawienie nieba w różnobarwnych fragmentach. – Opieka nad dzieckiem, gotowość nakarmienia go trwa właściwie nieustannie. Dlatego widać tu barwy dnia i nocy, świtu i zachodu słońca – wyjaśnia.
Pełne znaczeń prace wykonała Oksana Baklan. Na jednej z nich widać Matkę Bożą siejącą ziarna. W tle znajduje się pustynia z pojedynczymi palmami. – To Matka Boża Zielna i ilustracja do legendy. Zgodnie z nią w Egipcie Maryja zasiała nasiona, z których potem bujnie wykiełkowały rośliny – tłumaczy. Wokół tej sceny widać zioła, zboże, tradycyjnie święcone w kościele na uroczystość Matki Bożej.
Na kolejnym obrazie pani Oksany znajduje się wymowna scena. Pod jabłonią leży książęca korona, płaszcz, buty. – Jadwiga chodziła bosa. Chciałam ukazać, jak te stopy, które na ziemi zostawały bez obuwia, unoszone są do nieba – mówi. – Jabłoń, na obrazie kwitnąca i owocująca, ma tu znaczenie symboliczne. Kojarzy się z Trzebnicą, ale może wyobrażać różne dzieła, które księżna pozostawiła po sobie. One rozkwitły i przyniosły obfite owoce.
– Spojrzenie artystów wzbogaca nasz sposób patrzenia na miejsca, z którymi stykamy się na co dzień – mówił ks. Jerzy Olszówka podczas wernisażu. – Możemy ich oczyma spojrzeć jeszcze raz na to, co może nam się nieco opatrzyło.
Prace wkrótce będzie można obejrzeć m.in. w urzędzie gminy.
Zobacz także TUTAJ.