W sobotę pogoda była piękna i zachęcała do zdobywania kolejnych tatrzańskich szczytów. W DA "Stygmatyk" zaplanowano trzy trasy: na Giewont, Kasprowy Wierch i ostatnia do schroniska Ornak łącznie ze Stawem Smreczyńskim.
Na początek warto wspomnieć o trasie na Giewont, ponieważ osoby, który wyruszyły w tym kierunku podjęły się wyzwania wolontariatu dla Tatr. Polega ono na zbieraniu odpadów na jednym z najbardziej uczęszczanych szlaków. Wraz z trzema wolontariuszami TPN, wyposażeni w rękawiczki, chwytaki oraz worki sprzątali piesze trakty zaśmiecone przez nieodpowiedzialnych turystów. W ten sposób dawali przykład innym wędrowcom, że nie należy zaśmiecać krajobrazu, zwłaszcza tu, w jednym z piękniejszych parków narodowych w Polsce.
W trakcie wędrówki można było dostrzec bociana. W sposób szczególny nawiązywał on do tematu wystroju chaty DA "Stygmatyk", którym jest Polska. Na szczycie zamiast w szpilkach uczestnicy wyprawy zrobili sobie zdjęcie w "japonkach".
Druga trasa prowadziła na Kasprowy Wierch. Wybrało się tam 10 osób. Dzięki sprzyjającej pogodzie czas dojścia na szczyt był trochę krótszy, ale grupa zdecydowała się chwilę dłużej odpocząć przy schronisku. Najwięcej wysiłku musieli włożyć w wejście na Przełęcz przy Kopie Kondrackiej. Wszyscy wrócili jednak zadowoleni, a Grzesiek, Zuzia i brat Zygmunt ostatni kawałek trasy pokonali 3 razy szybciej niż wynoszą czasówki na mapach i musieli dłuższą chwilę czekać na pozostałych w Kuźnicach.
Trzeci szlak był najbardziej rekreacyjny. W trakcie wędrówki, ci którzy go wybrali skorzystali z bardzo ładnych widoków. Najbardziej zachwycające było odbicie gór w Stawie Smreczyński i... szarlotka w schronisku.
Po powrocie do chaty czekał na studentów pyszny obiad. Okazał się on na tyle dobry, że "Stygmatyka" postanowił odwiedzić szef całego obozu – Daniel Dobras. Zaraz po obiedzie wszyscy udali się na Mszę św.
Mimo zmęczenia po całym dniu pełnym wędrówki po górach większość mieszkańców chaty zdecydowała się pójść na wieczorną imprezę. Odwiedzidzieli przy tym 2 inne duszpasterstwa: "Dach" oraz "Antoni". Dziewczyny ubrały letnie sukienki, a faceci wskoczyli w eleganckie koszule. Do domku wrócili dopiero po 1 w nocy, ale, jak zaznaczają, zdecydowanie było warto pobawić się w międzyduszpasterskim gronie. W trakcie imprezy nawiązały się nowe znajomości, które w przyszłości mogą się rozwinąć w interesujący sposób – zobaczymy!