Dziś Wrocław pożegnał jednego z ostatnich w Polsce żołnierzy legendarnej Brygady Świętokrzyskiej, ale także wybitnego naukowca, profesora Politechniki Wrocławskiej i wielkiego społecznika. Jego życiorys bez żadnej przesady może służyć nam za wzór.
Prof. Marian Rutkowski ps. "Osa" na otwarciu wystawy "Odzyskiwani bohaterowie" 28 września 2015 r. Maciej Rajfur /Foto Gość
16 września w wieku 93 lat zmarł prof. Marian Rutkowski ps."Osa", weteran Brygady Świętokrzyskiej Narodowych Sił Zbrojnych, wybitny naukowiec z zakresu technologii nafty i paliw płynnych, profesor Politechniki Wrocławskiej. Odznaczony Medalem Komisji Edukacji Narodowej, Krzyżem Kawaleryjskim, Krzyżem Oficerskim i Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski.
Jeden z ostatnich Żołnierzy Wyklętych na Dolnym Śląsku walczył o niepodległość i wolność ojczyzny zarówno z hitlerowskim, jak i sowieckim okupantem. Później został działaczem wrocławskiej „Solidarności”. Przez wiele lat aktywnie brał udział w życiu społeczności lokalnej i kościoła parafialnego na Księżu Małym we Wrocławiu. Współzałożyciel i wieloletni Prezes Honorowy Towarzystwa Ziemi Księskiej.
Na cmentarzu podczas uroczystego pogrzebu z honorami w obecności asysty wojskowej wybitnego nie tylko kombatanta, ale i wrocławianina oraz naukowca żegnały środowiska patriotyczne, artystyczne, naukowe i stowarzyszenia.
Za Polskę przelał krew będąc rannym w walce z Niemcami. Po wojnie musiał ukrywać prawdę o swojej przynależności do Brygady Świętokrzyskiej przed komunistyczną władzą. Talenty, którymi obdarzył go Bóg, wykorzystał jednak w 100 procentach, służąc swemu krajowi jako pracownik naukowy na uczelni wyższej, edukując i wychowując młode pokolenia - napisał w liście kondolencyjnym, odczytanym na pogrzebie poseł Robert Winnicki. Poznał on prof. Mariana Rutkowskiego tydzień temu, w ostatnim dniu życia bohatera.
Jak mówią ci, którzy go dobrze znali, swoją postawą i historią życia inspirował najmłodsze pokolenia Polaków do budowania wolnej Polski w imię zasady: „Bóg, honor, ojczyzna”. Był człowiekiem ciepłym, skromnym i życzliwym. Pogoda ducha go nie opuszczała. Do ostatnich chwil aktywny na kilku płaszczyznach, szczególnie historycznej i społecznej.
Należy podkreślić, że historia dzielnego Żołnierza Wyklętego, śp. porucznika Rutkowskiego nie zamyka się tylko w temacie wojennym. W 1947 roku młody 24-letni Marian przybył do Wrocławia i podjął studia chemiczne na Politechnice Wrocławskiej i Uniwersytecie Wrocławskim. Odbudowywał zrujnowany po wojnie kraj. Był jednym z pierwszych absolwentów Wydziału Chemicznego PWr.
Jego aktywność zawodowa od początku związana była z paliwami i z konwersją ropy naftowej do paliw płynnych. Profesor Rutkowski miał w swoim dorobku wiele osiągnięć technicznych i technologicznych. Jego zespoły opracowywały wiele rozwiązań wdrażanych potem w polskim przemyśle technicznym, w rafineriach ropy naftowej.
Marian Rutkowski był także wychowawcą kilku pokoleń młodzieży akademickiej. Promotor kilkunastu prac doktorskich, a dwoje z jego wychowanków uzyskało tytuł profesora. Aktywny członek społeczności akademickiej. Udzielał się w wielu gremiach akademickich. Członek rad naukowych i komisji branżowych.
- W naszej pamięci pozostanie jako wspaniały i ciepły człowiek, wychowawca, o wielkim poczuciu sprawiedliwości, wielkiej empatii do bliźniego, a jednocześnie wspaniały gawędziarz - mówili na cmentarzu pracownicy dawnego Instytutu Chemii i Technologii Ropy Naftowej i Węgla a dzisiaj Zakładu Chemii i Technologii Paliw na Politechnice Wrocławskiej.