Dziś mają się odbyć tzw. czarne protesty w całej Polsce. Mimo ich zbiorowego charakteru trudno się oprzeć wrażeniu, że są przejawem egocentrycznego spojrzenia na życie.
Liczę się tylko ja i to co moje. A o tym co jest moje decyduję... ja. To być może skomplikowanie brzmiące zdanie pasuje jak ulał do protestujących przeciwko ochronie każdego życia. Pod pozorem dobra wspólnego chcą społeczeństwu narzucić własną, egoistyczną, narrację.
Oczywiście ten komentarz niewiele zmieni. Kobiety i popierający ich hasła mężczyźni wyjdą na ulice i będą zapewne głośno krzyczeć, że dotychczasowe prawo jest dobre i nie należy go zmieniać, a żeby było jeszcze lepsze to trzeba pozwolić na eksterminację nienarodzonych bez żadnych ograniczeń.
Na całe szczęście, oprócz tych po ciemnej stronie mocy - w końcu będą ubrani na czarno - są także tacy, którzy nie poddają się presji "gwiazd" i "autorytetów". A że jest ich wielu świadczy ilość podpisów pod obywatelskim projektem ustawy objęcia całkowitą ochroną życia nienarodzonych.
Batalia będzie trwała zapewne jeszcze jakiś czas, a być może będzie wracała jak bumerang co kilka lat w zależności od tego, kto będzie zasiadał w sejmowych ławach. Jaka jest więc recepta na budowanie cywilizacji życia? Wydaje się dość prosta, choć na pewno czasochłonna. Postawa pro-life jest czymś naturalnym, czego doświadcza się w rodzinie. A właśnie doświadczenie z dzieciństwa i czasów młodzieńczych najbardziej procentuje w dorosłości. Rodzina jest też w swej funkcji wychowania społecznego sprzeczna z egocentryzmem. Zasada jeden za wszystkich, wszyscy za jednego, choćby najbardziej bezbronnego i słabego realizuje się tu w pełni. Każda inna sytuacja świadczy o dysfunkcjonalności.
Tak się złożyło - w sposób zupełnie nieplanowany - że dziś oprócz "czarnego protestu" organizowana jest również debata pt. "Rodzina - między egoizmem a społeczeństwem" (szczegóły TUTAJ). To dobra okazja, by wybrzmiała prawda, że rodzina jest zawsze za życiem. Sprzeciw wobec ochrony nienarodzonych jest jednocześnie sprzeciwem względem rodziny.
A tymczasem módlmy się, bo sytuacja tego wymaga. Jest październik, więc może chociaż dziesiątka Różańca w intencji życia? Ta modlitwa rozjaśnia umysł i spojrzenie na świat. Naprawdę! Sprawdziłem!