Wśród tłumu ludzi ubranych na czarno stanęła grupka 30 osób i zaczęła odmawiać Różaniec. Na jednym z transparentów widniał wyraźny napis "Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, Mnieście uczynili".
Tak zwany czarny protest we Wrocławiu przyciągnął według szacunków kilkanaście tysięcy osób. W Rynku jednak zebrała jeszcze grupa ludzi, którzy postanowili dać świadectwo i wyrazić swój sprzeciw wobec dokonywania aborcji na dzieciach chorych genetycznie i poczętych z gwałtu.
Niewielkie zgromadzenie zwracało uwagę przede wszystkim z powodu dużych transparentów pokazujących zdjęcia zabiegu aborcji w 10 tygodniu ciąży. Obrońcy życia stali na skrzyżowaniu ulic, w punkcie, gdzie rozchodziła się manifestacja zwolenników kompromisu aborcyjnego. Modlili się na Różańcu. Oddzielała ich od reszty grupa policjantów.
Opuszczający czarny protest różnie reagowali na modlących się wrocławian. Niektórzy się śmiali, inni próbowali ich zagłuszyć, wielu robiło zdjęcia, szydząc.
- Faszyści! Wstydu nie macie! Czyjaś ciąża to nie wasza sprawa! - wykrzykiwał jeden z przechodzących mężczyzn.
Nikt z modlących nie dał się wyprowadzić z równowagi. Kontrmanifestacja ewangelizacyjna ustępowała znacznie w liczebności, ale dało się zauważyć, że dla części osób, które ją mijały była solą w oku. Drażniła, irytowała.
- Oszołomy. I tak im to nic nie da. Ilu ich przyszło, a ilu nas. To pokazuje, czego naprawdę w tym kraju chcemy, jako obywatele - komentowała na czarno ubrana kobieta.
Ciekawy przypadek spotkał reportera TV Rodzina, który próbował dojść do centrum czarnego protestu. Gdy zapytany o to, jaką telewizję reprezentuje, odpowiedział, że katolicką, w niewybrednych słowach kazano mu opuścić zgromadzenie.
- Ludzie krzyczą jakieś inwektywy, puste slogany, zmanipulowane hasła, ale gdy podnoszę kamerę, żeby to nagrać, chowają się, odwracają, zasłaniają. Tacy "odważni" - mówi Zdzisław Maj z TV Rodzina.