Młodzież z parafii pw. Trójcy Świętej we Wrocławiu udziela się wolontaryjnie w Zakładzie Opiekuńczo-Lecznoczym dla dzieci prowadzonym przez siostry józefitki.
Młodzi parafianie ze Świętej Trójcy nie pierwszy raz gościli w Wierzbicach. Stykają się tam z naprawdę ciężkimi przypadkami. Wśród podopiecznych ośrodka - stałych i czasowych mieszkańców, którymi zajmują się siostry św. Józefa są dzieci z różnymi upośledzeniami takimi jak dziecięce porażenie mózgowe, postępująca dystrofia mięśniowa czyli tzw. zanik mięśni, stany po operacji przepukliny oponowo-rdzeniowej, niedowład kończyn, wrodzone i nabyte wady rozwojowe OUN, stany powypadkowe.
Podopieczni placówki cieszą się z każdej możliwości spotkania z drugim człowiekiem. Z nadesłanej do nas przez Katarzynę Bujalską, jedną z wolontariuszek, relacji wynika, że otrzymują również ci, którzy odważą się na przyjazd do Wierzbic.
Jak zapowiedział duszpasterz, ks. Jakub Łukowski, młodzież planuje już kolejne odwiedziny w ośrodku. Tematem spotkania z dziećmi będą święci patronowie chrztu.
Zapraszamy do lektury relacji - świadectwa i obejrzenia kilku zdjęć:
"Marzenka jutro obchodzić będzie swoje 15 urodziny. Wesoła dziewczyna, z pięknym i szczerym uśmiechem, która uwielbia się przytulać. Jeździ na wózku, jest niepełnosprawna, również umysłowo.
Kasia, jak sama o sobie mówi, jest już dorosła, bo ma 18 lat. Kocha śpiewać, co wychodzi jej naprawdę super. Mimo swojej niepełnosprawności, potrafi zająć się innymi i być dla nich jak starsza siostra.
Martynka zawsze wita nas z otwartymi ramionami. Uwielbia jeść. Gdy tylko zauważy, że ktoś coś ma do jedzenia, od razu chce to spałaszować. Jej całe ciałko pokryte jest ranami, gdyż cierpi na chorobę skóry.
Te dziewczyny to bohaterki. Takich bohaterek i bohaterów w ośrodku Wierzbicach jest o wiele więcej. Każdego dnia zmagają się ze swoimi chorobami, przeszkodami i mimo tego, na ich twarzach widnieje uśmiech, radość z każdej chwili życia.
Dzisiaj młodzież naszej parafii złożyła im wizytę - towarzyszyliśmy małym bohaterom w porze obiadu, potem wspólnie śpiewaliśmy (nauka hymnu ŚDM wyszła super - nawet po koreańsku), a na sam koniec był czas na rozmowę - taką w cztery oczy, na oglądanie pokoi, robienie wymyślnych fryzur. Dzieciaki czekają na kolejną wizytę, tak samo jak nasza młodzież, mamy nadzieję, że stanie się to dla nas taką tradycją.
Na zakończenie Kasia pożegnała nas tymi słowami: "co, że jestem dorosła, przytulę każdego z was". Czasem warto zapomnieć, że jest się dorosłym i znów na chwilę stać się dzieckiem - zwłaszcza tak szczęśliwym jak nasi bohaterowie z Wierzbic".