W trwającym Tygodniu Misyjnym przenosimy się tym razem do Albanii, którą wspomina Dominika Mendys, mieszkanka Szewc pod Wrocławiem - misjonarka z Wolontariatu Misyjnego Salvator.
Pracowała w niewielkiej albańskiej wiosce Bilaj położonej na górzystym terenie. Prowadziła tam zajęcia dla dzieci przy parafii, w której posługuje polski salwatorianin ks. Wojciech.
- Jeździliśmy do domu dziecka, organizowaliśmy różne zabawy integracyjne. Pomagaliśmy także przy samym kościele w pracach fizycznych takich jak koszenie trawy, czy wyrywanie chwastów - opowiada Dominika.
Zaznacza, że Albania to kraj wielkich kontrastów. W jeden wiosce nie ma nawet sklepu, a w kolejnej stoi pięciogwiazdkowy hotel. Tę dysproporcję widać gołym okiem, szczególnie w stolicy Tiranie. Dominika zajmowała się dziećmi z rodzin ubogich, które nigdzie nie wyjechały na wakacje, więc przychodziły popołudniami na zajęcia.
- Cieszyły ich zwykłe, jak na polskie warunki, przybory szkolne. Kredki, czy farby traktowały jak wielką atrakcję, bo nie mają ich na co dzień - mówi 24-latka.
Najbardziej utkwiło jej w pamięci przedstawienie, które wolontariusze misyjni przygotowywali razem z albańskimi dziećmi z okazji odpust parafialnego, czyli wspomnienia męczeńskiej śmierci Jana Chrzciciela.
- Spektakl opowiadał o życiu proroka. Wbrew naszym obawom wyszło wspaniale. Do kościoła przyszło dużo ludzi, choć ksiądz wcześnie przygotowywał nas, że w poniedziałek raczej nie będzie ich zbyt wiele - relacjonuje Dolnoślązaczka.
Wspólny projekt, czyli wspólny cel okazał się znakomitym czynnikiem integrującym podopiecznych z opiekunami. - Włożyliśmy dużo wysiłku i podeszliśmy entuzjastycznie. Dla dzieci to była nowość, bo w albańskich szkołach nie przygotowują przedstawień - wspomina Dominika Mendys.
W tym ważnym wydarzeniu lokalnej społeczności uczestniczyły rodziny młodych aktorów. Przyjechały nawet siostry zakonne z Tirany ze swoimi podopiecznymi.
- Ich radość i zadowolenie z siebie dawały nam wielką satysfakcję. Dzieci poczuły się ważne i zrobiły coś, co podobało się innym - analizuje Dominik Mendys.
Najbardziej obawiała się klimatu, wysokiej temperatury, bo w Albanii jest zdecydowanie cieplej niż w Polsce. Do godziny 15 najlepiej nie wychodzić z domu z powodu ostrego Słońca.
W rejonie, gdzie pomagała, katolicy stanowią 10% społeczności. Ludzi regularnie chodzących do kościoła na Mszę św. jest niewiele, dlatego tam księża ewangelizują, chodząc po domach, starając się nawiązać kontakt. Co ciekawe, więcej młodych i dzieci pojawia się w kościele niż dorosłych.
Dominika do Wolontariatu Misyjnego Salvator wstąpiła, bo życie misyjne zaintrygowało ją po rekolekcjach w swojej parafii, które głosił ksiądz dyrektor wolontariatu misyjnego.
Zobaczcie albańską przygodę Dominiki na zdjęcia poniżej!