W Redemptorze poczuli już zimę

To niesamowite uczucie, kiedy odrywając się od gwaru i hałasu dużego miasta, można znaleźć się w miejscu dostarczającym tak wiele spokoju, ciszy i pozytywnych emocji. Studenci DA Redemptor doświadczyli tego w ostatni długi weekend.

Na ten długi listopadowy weekend czekaliśmy z wielką niecierpliwością. Już od dawna nasze kalendarze przypominały nam, że dokładnie sam środek miesiąca upłynie pod hasłem: Jesienny rajd z Duszpasterstwem Akademickim Redemptor.

Pod opieką naszego duszpasterza, o. Mariusza Simonicza, wybraliśmy się na trzydniową wycieczkę w Tatry. 11 listopada, po całonocnej podróży pociągiem, dotarliśmy do jednego z najpiękniejszych podgórskich obszarów Polski.

Nie bez powodu na miejsce naszego pobytu wybraliśmy miejscowość Kościelisko, która zachwyciła nas niesamowitymi i wyjątkowo malowniczymi widokami. Pomimo tego, że opuściliśmy Wrocław w jesiennych nastrojach, szybko poczuliśmy prawdziwą zimową aurę. Tatry przywitały nas bowiem grubą warstwą śniegu i delikatnym mrozem.

To niesamowite uczucie, kiedy odrywając się od gwaru i hałasu dużego miasta, można znaleźć się w miejscu dostarczającym tak wiele spokoju, ciszy i pozytywnych emocji. Po zakwaterowaniu się w przytulnym domu wypoczynkowo- rekolekcyjnym prowadzonym przez ojców redemptorystów wyruszyliśmy do Doliny Kościeliskiej.

Choć trasa nie należy do trudnych, w takich warunkach atmosferycznych była niemałym wyzwaniem, w szczególności dla wszystkich niewprawionych w chodzeniu po górach. Na końcu czekała na nas nagroda - najsmaczniejsza szarlotka, jaką każdy z nas do tej pory jadł oraz gorąca herbata z cytryną.

Tak często nie zdajemy sobie sprawy, jak mało potrzeba nam do chwili radości. Ciepłe schronisko, rozgrzewający deser w towarzystwie dobrych znajomych czy chwila odpoczynku wydają się bezcenne. Wieczorem, kiedy wróciliśmy już do naszego domu, modliliśmy się wspólnie na Świętej, a następnie w duchu patriotyzmu (w końcu 11 listopada) kibicowaliśmy polskiej drużynie narodowej w meczu Polska- Rumunia. Nasze silne wsparcie okazało się wyjątkowo skuteczne i pełni dumy z polskich piłkarzy zakończyliśmy dzień.

W sobotę za cel obraliśmy najdłuższą i największą dolinę w polskich Tatrach- Dolinę Chochołowską. Tego dnia góry uraczyły nas jeszcze większą ilością śniegu, więc podziwiane przez nas krajobrazy wydawały się piękniejsze i bardziej malownicze. Oczywiście nie przepuściliśmy okazji ulepienia pierwszego w tym sezonie bałwana oraz pozostawienia po sobie „aniołków” na śniegu.

Dzień zwieńczyliśmy wspólną integracją w pobliskiej, góralskiej restauracji, gdzie obsługiwała nas pani w najprawdziwszych kierpcach i tradycyjnej kwiecistej spódnicy.

W imię zasady: „wszystko co dobre, szybko się kończy”, również i nasz rajd dobiegł końca wyjątkowo szybko. Możemy jednak uznać go za bardzo udany i potwierdzający to, jak wyjątkowe są wyjazdy duszpasterskie, skupiające młodych aktywnych ludzi, poszukujących dobrych i wartościowych sposobów spędzania czasu.

Chcielibyśmy również zachęcić do kolejnych rajdów, które będą organizowane w naszym duszpasterstwie. Na prawdę warto! My na razie przez jakiś czas będziemy wspominać miłe chwile, oglądając zdjęcia i opowiadając sobie różne przygody z naszego wyjazdu, wkrótce jednak pewnie znowu zaczniemy myśleć o kolejnym rajdzie.

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..