Dzień skupienia dla katechetów archidiecezji odbył się w dwóch turach. Wzięło w nim udział 420 nauczycieli.
– Celem jest formacja – mówi ks. dr Krzysztof Borecki, dyrektor Wydziału Katechetycznego Kurii Metropolitalnej Wrocławskiej. Podkreśla, że wydział organizuje dwa takie spotkania w roku. – Mają one być inspiracją do pracy, ale również wymiany doświadczeń, poglądów czy informacji między nauczycielami z różnych miejsc. Dziś jest wiele możliwości komunikacyjnych, ale to żywe spotkanie jest budujące dla każdego człowieka.
Ks. Borecki zaznacza, że katecheci są „wybranymi z wybranych”. – Jestem zadowolony z pracy wielu z nich i przede wszystkim wdzięczny za to, co robią, bo są na pierwszej linii frontu i wielu kwestiach to oni przyjmują na siebie ciężar odpowiedzi na pytania, które stawiają nie tylko uczniowie, ale również ludzie z parafii, z którymi są związani. Ich zadanie jest niezmienne – mają prowadzić do Chrystusa i zbawienia.
Ksiądz dyrektor zapytany czy dzieci i młodzież są bardziej wymagający jak przed laty, zaznacza, że są dokładnym odzwierciedleniem społeczeństwa. – Są barometrem tego co w rodzinach, co w domu i katecheci się z tym pierwsi spotykają.
Anna Miller jest katechetką od 10 lat. Mieszka w Oleśnicy, ale uczy w kilku placówkach w Bierutowie – przedszkolu, podstawówce i gimnazjum. Przekonuje, że taki dzień skupienia ma dużą wartość dla uczestników. – Przede wszystkim jest okazją, by na chwilę się zatrzymać i wyciszyć w codziennym zabieganiu. Te spotkania pozwalają też na rozwój duchowy. Ważne jest bowiem nie tylko to, co w podręcznikach – mówi. Chwali sobie możliwość wymiany doświadczeń z kolegami i koleżankami. Podkreśla, że oprócz pracy zawodowej bycie katechetą to również posługa w Kościele.
W ramach dnia skupienia katecheci wzięli udział w Eucharystii w kaplicy Metropolitalnego Wyższego Seminarium Duchownego. Przewodniczył jej ks. dr Rafał Kowalski, dyrektor Wydziału Komunikacji Społecznej wrocławskiej Kurii, homileta. W homilii zwrócił uwagę na ogromną rolę modlitwy. – Jezus mówi, że w naszym życiu wiele rzeczy jest pożytecznych, ale jedna jest konieczna – żeby wejść z Nim w taką relację w jaką weszła Marta, w relację słuchania – zaznaczył nawiązując do fragmentu Ewangelii o wizycie Jezusa w domu Marty i Marii.
Ks. Kowalski zaznaczył, że istnieje wiele pokus, by szukać rozwiązań, które nie są nasza – Kościoła. – Historia uczy nas, że to się źle dla Kościoła kończy. To dlatego Chrystus mówi: „Módlcie się o każdym czasie”. Bo jak się nie będziecie modlić, to może się dla was źle skończyć. Kto dzisiaj wierzy, że siłą Kościoła jest Słowo Boże, które głosi, sakramenty i wspólnota? Nie ma więcej źródeł siły dla Kościoła – wyjaśniał.
Nawiązał również do swoich pierwszych doświadczeń pracy nauczyciela katechezy, gdy na drzwiach powiesił sobie plakat z cytatem: „Idźcie, oto was posyłam jako owce między wilki”. – Wtedy towarzyszyła mi jedna myśl. Że jak idę do świata wilków to muszę uważać, żeby się nie dać zjeść – mówił. Tymczasem po jakimś czasie przeczytał pisma Jana Chryzostoma, który tłumaczył ten fragment w taki sposób, że jeśli my jako owce wchodzimy w świat wilków, to przede wszystkim musimy w tym świecie wytrwać jako owce. Nie pozwolić na to, by przejąć styl życia wilków, ich funkcjonowania, by się do nich nie upodobnić.
– W tym kontekście widać, że jeśli mamy wytrwać w tym kim mamy być w Kościele, to rzeczywiście bez modlitwy nie damy rady. Modlitwa jest czymś, co nas koryguje kiedy pojawia się ta pokusa, żeby sięgać po to wszystko, co nie jest nasze – wyjaśniał. (…) Modlitwa się zaczyna w naszym życiu wtedy, gdy człowiek potrafi „marnować” czas dla Boga, kiedy nie wylicza Panu Bogu tego czasu i nie czuje, że go zmarnował, kiedy daje ten czas bez powodu.
Po Eucharystii i krótkiej kawowej przerwie odbyła się konferencja.
Posłuchaj homilii: