Kościół bardzo często słyszy zarzut, że niepotrzebnie miesza się w politykę oraz nie powinien wypowiadać się na tematy ekonomiczne, bo to nie jego „działka”. Tymczasem o. Maciej Zięba OP argumentował dlaczego Kościół może wchodzić w tę sferę, i przede wszystkim jak powinien to robić mądrze.
O. Maciej Zięba, który był gościem na spotkaniu z cyklu OPen w DA "Dominik", zatytułowanym "Socjalizm. Kapitalizm. Chrześcijaństwo".
Każdy człowiek, również ksiądz, ma jakieś poglądy polityczne czy ekonomiczne i pewną wiedzę zdobytą z mediów. Należy jednak ostrożnie podchodzić do kwestii wypowiadania się na te tematy. - Gdy rozmawiamy o tym prywatnie, w kawiarni, to "pół biedy", ale mówienie o tym z ambony to grzech. Nauka społeczna Kościoła jest potrzebna też po to, żeby wiedzieć czego nie mówić, kiedy mówić i jak mówić w Kościele i ona jest powszechnie, niestety nie znana - twierdził gość "Dominika".
O. Maciej Zięba mówił, jak ważne dla katolika jest dyskutowanie na tematy społeczne. W dzisiejszych czasach wiara jest wyborem, nie dziedziczy się jej "automatycznie", jak jeszcze kilkadziesiąt lat temu. Przy obecnym szumie informacyjnym, różnych opiniach spotykanych w codziennym życiu - w domu, w pracy, na uczelni - każdy z nas musi podjąć świadomą decyzję. Wiara domaga się również dynamizmu, skończył się okres słynnej "kanapy", o której mówił papież Franciszek.
- Jeszcze moja generacja miała takie typowe pytania: ile się można spóźnić na Mszę św., żeby ją "zaliczyć"? To są pytania straszne, raniące serce chrześcijańskie, bo z tego robi się takie właśnie "zaliczeniowe" chrześcijaństwo, a ono ma być próbą pójścia za Panem Jezusem i próbą bycia z Nim dwadzieścia cztery godziny na dobę - mówił o. Zięba. - Wiara całkiem dokładnie opisuje jak poruszać się w sferze rodzinnej, prywatnej. Natomiast bardzo mało nam mówi jak być dobrym obywatelem w demokracji, co to znaczy i dlaczego.
Zadaniem chrześcijanina w społeczeństwie obywatelskim jest staranie się być lepszym i sprawianie, wedle własnych możliwości i talentów, aby świat w którym żyjemy stawał się lepszy. Dobra gospodarka ma temu służyć. - Bogactwo samo w sobie nie daje szczęścia i może deprawować, ale bieda zawsze jest patogenna, bo ogranicza ludziom wolność i godność - przekonywał. W określaniu co jest lepsze: kapitalizm czy socjalizm należy pamiętać, że chrześcijanin musi mieć gorące serce i chłodny umysł. Oznacza to, że trzeba oddzielić systemy realne od idealnych. Bardzo często zwolennicy idealnego socjalizmu piętnują wszystkie wady realnego kapitalizmu i odwrotnie. Jest to nielogiczne i nieuczciwe, bo należy pamiętać, że idealne systemy w praktyce nie istnieją. Dlatego też, kompetentne, mądre rozważanie co jest moralne, a co nie musi być podstawą dobrego systemu gospodarczego.
Dominikanin mówił, jak ważne jest, z punktu widzenia chrześcijanina, humanizowanie ekonomii. Bowiem popularny jest pogląd, że "niewidzialna ręka rynku" reguluje wszystko sama i moralność nie ma tu żadnego znaczenia. Tymczasem, według o. Zięby, wszelkie równania i zasady matematyczne stają się zawodne przy jakimkolwiek kryzysie, panice czy innym zdarzeniu losowym. Te reguły są oczywiście ważne, pomagają zrozumieć mechanizmy, ale same w sobie nie wystarczą.
- Jak pisze Jan Paweł II w „Centesimus annus”, socjalizm (ten bardziej ideologiczny, radykalny) ma w sobie błąd antropologiczny, czyli fundamentalny. Poprzez to, że między innymi znosi własność prywatną, a wprowadza własność społeczną, rozpoznaje jednostkę jako część organizmu społecznego, a nie jako samodzielny podmiot moralny. To sprawia, że jeśli wszystkie instytucje są sformułowane z tym podstawowym błędem, to na każdym szczeblu, codziennie są podejmowane decyzje lekko chybione, które się kumulują. Jak widać na przykładach różnych państw, system ten w efekcie buduje nieefektywną ekonomię, ale też nieludzką politykę. Z kolei kapitalizm ma różne możliwości. Jeśli jest osadzony w kulturze moralnej, to ma sens i funkcjonuje. Natomiast jeśli jest puszczony w "samopas", czyli że wszystko ma się samo regulować, to jest niedopuszczalny - mówił o. Zięba. Nie można zapominać o brutalnej twarzy kapitalizmu - praca dzieci, głód, ucieczka milionów ludzi ze wsi do miasta, to są fakty, które pamiętamy z lekcji historii. Socjalizm był złą odpowiedzią na realny problem społeczny, choć w założeniach szlachetny, ponieważ był reakcją na ludzką krzywdę.
Istotnym wątkiem spotkania, było spojrzenie na bogactwo z perspektywy Ewangelii. O. Maciej Zięba na podstawie fragmentów z Pisma Świętego wysnuł wniosek, że dobre bogactwo koniecznie musi spełniać trzy warunki jednocześnie. Po pierwsze bogacić należy się w sposób etyczny. Po drugie nie można pozwolić owładnąć się bogactwu, a trzeba zachować wolność serca. Trzecim warunkiem jest obowiązek dzielenia się.
W trakcie spotkania, jego uczestnicy mieli liczne pytania do gościa, z których wywiązywały się również ciekawe dyskusje. Rozmawiano między innymi o tym, jak przełożyć chrześcijański obowiązek dzielenia się na pomoc socjalną państwa oraz rozważano czy zbyt duża ingerencja państwa nie powoduje złudnej wizji braku odpowiedzialności społeczeństwa. Zdaniem o. Zięby zasada, którą należy się kierować w tym względzie brzmi: "tyle społeczeństwa ile można, tyle państwa ile koniecznie potrzeba". Dominikanin odpowiadał też na pytania związane z obecną sytuacją polityczno-gospoadrczą w Polsce, dotyczące między innymi programu 500+, sprawiedliwej płacy czy też łatwo dostępnych kredytów. Powoływał się niejednokrotnie na niejednoznaczność odpowiedzi i konieczność ciągłego powracania do reguł sprawiedliwości i mądrości.