Studenci związani z DA "Przystań" wybrali się do Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego dla Dzieci w Jaszkotlu. Już zapowiadają, że nie był to ich ostatni raz.
Młodzież do wyjazdu przygotowywaliśmy się wielu tygodni. Najpierw byli gorąco zachęcani przez swojego duszpasterza, ks. Marka Leśniaka, który do tej pory jeździł tam ze swoimi uczniami. Przy każdej możliwej okazji opowiadał o swoich doświadczeniach związanych z tym miejscem. Tydzień przed planowanymi odwiedzinami w Jaszkotlu, w duszpasterstwie gościła pracującą w ośrodku pani Karolina, która opowiadała, na czym polega rola wolontariusza i czego mogą się spodziewać ci, którzy zdecydują się, by tam przyjechać.
Jeden z uczestników wyjazdu tak relacjonuje swoje pierwsze chwile w Zakładzie: "Przyjechaliśmy z samego rana i od razu zostaliśmy zaprowadzeni do sali zabaw. Zobaczyliśmy kilkanaścioro dzieci bawiących się z obecnymi tam pracownikami. Początkowo nikt z nas nie wiedział, co ma zrobić – baliśmy się, czy nie zrobimy dzieciom krzywdy, nie wiedzieliśmy jak się z nimi obchodzić i jak właściwie mamy zająć im czas. Dzieci jednak nie pozwoliły nam na zbyt długie zastanawianie się. Już po trzech minutach do kolejnych studentów podchodziły maluchy, przytulały się, przynosiły zabawki albo chwytały za rękę i pokazywały, gdzie chcą iść albo co mają ochotę robić. Nie było czasu na obawy! To, co wprawiło nas w zdumienie, to uśmiechy na twarzach dzieci i ich niesamowita ufność w stosunku do nieznajomych osób – nie tego się spodziewaliśmy! Zamiast chorych pacjentów, zobaczyliśmy szczęśliwe dzieci. Zamiast doświadczyć przygnębiającej atmosfery, wyszliśmy z uśmiechami. Zamiast poświecić dzieciom czas i dać im coś z siebie, zostaliśmy hojnie obdarowani uściskami malutkich rączek".
Studenci pytani przez pracowników placówki o wrażenia, odpowiedzieli pytaniem: „Kiedy mogą przyjechać znów?”. Podkreślają, że na pewno nie był to ich ostatni wyjazd do Jaszkotla.