- Abyście byli żywym obrazem Boga w Trójcy Świętej Jedynego. Nie chodzi o uniformizm, ale jedność w różnorodności małżeńskiej. Wzajemnie się dopełniacie. A razem macie więcej, niż każde z was pojedynczo - mówił o. Kazimierz Lubowicki OMI do małżeństw i narzeczonych.
Oblat poprowadził w dniach 9-11 grudnia rekolekcje adwentowe pod hasłem "(Za)dani sobie" w parafii św. Antoniego na wrocławskich Karłowicach.
- Trzeba, abyście otwierali się szeroko na Ducha Świętego, abyście pozwalali działać w was Jego mocy, aby Duch św. dokonywał wielkich rzeczy w waszej miłości, w waszym ciele i krwi. Nie chodzi i tylko o dobre, ciepłe, serdeczne, urocze małżeństwo. Chodzi o coś więcej - rozpoczął rekolekcjonista.
Uzasadniał swoją tezę słowami z Pisma Świętego. Gdy otworzymy pierwsze strony Biblii, czytamy: „Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył”. A Jezus w Nowym Testamencie dodaje: „Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela”.
- Oto pierwsze i najpiękniejsze marzenie Boga, na które odpowiedzieliście lub chcecie odpowiadać: abyście byli żywym obrazem Boga w Trójcy Świętej Jedynego. Nie chodzi o uniformizm, ale jedność w różnorodności małżeńskiej. Wzajemnie się dopełniacie, ubogacacie. A razem macie więcej, niż każde z was pojedynczo - tłumaczył kaznodzieja.
Przytoczył w tym kontekście słowa Karola Wojtyły, który mówił kiedyś, przygotowując młodych do małżeństwa, że nie wystarczy dorosnąć do tego, iż mogę powiedzieć: „Tak cie kocham, że chciałbym cię wziąć za żonę, za męża”. Trzeba pójść dalej, wypłynąć na głębię. Trzeba dorosnąć do tego, by powiedzieć: „Tak cię kocham, że chcę mnie oddać tobie, aby ciebie ubogacić, aby być dla ciebie”.
- Każdy tęskni za doskonałą jednością. Każdy, gdy miłość jest wielka, chce stać się darem dla współmałżonka. Z jakim szacunkiem trzeba patrzeć na małżeńskie serca, dusze, ciała, codzienne życie. Bóg tam się odbija. Jesteście Jego żywym obrazem - mówił o. Kazimierz Lubowicki.
Podkreślił, że bez Boga nic nie ma, ale jeżeli małżeństwo się dużo modli, a nie będzie budować jedności między sobą, to zawiedzie Boga w jego pierwszym i podstawowym marzeniu.
- Waszą pierwszą modlitwą ma być wasze życie. Modlicie się wtedy, gdy się sobie bardziej oddajecie i bardziej siebie przyjmujecie. Gdy bierzecie za siebie całą odpowiedzialność i walczycie o siebie - oświadczył oblat.
Te dwie rzeczywistości: Boża i ludzka muszą iść w małżeństwie razem, jak w osobie Jezusa Chrystusa, prawdziwym Bogu i człowieku. Z jednej strony ta miłość musi być bardzo Boża, czyli ze świadomością, że to ciało, które pieszczę - zmartwychwstanie, a życie, które przekazuje jest na zawsze, na wieki.
- Nie możecie się zgodzić na banalizacje pocałunków, pieszczot, współżycia. Jesteście powołani, aby świadczyć wobec świata, że to wszystko jest cudowne i święte. Musimy oczyszczać nasze myśli, oczy i serca. Musimy się wyzwalać, aby być świadkami świętości ciała - apelował rekolekcjonista.
I dodał: - Powiedzmy sobie: koniec z brudnymi kawałami, z dwuznacznościami. Nie da się wzruszyć nad łonem swojej żony, jeżeli wcześniej się nad nim „rechotało”. A taki rechot jest zawsze przeciw miłości, jest zawsze ściągnięciem tego, co święte w błoto - podsumował o. Kazimierz.
Zwrócił się do małżonków, by starali się żyć miłością małżeńską, która będzie prawdziwe cielesna i prawdziwie duchowa. By byli dumni, że Bóg powierzył im odpowiedzialność za piękno ciała gestów i relacji.