W noc wigilijną 1981 r. we Wrocławiu w pewnej szopie naprawdę rodził się Bóg. Drewniany barak stał się stajenką – pełną serca, choć mizerną i lichą. Nie zawsze cichą.
Towarzystwo Pomocy Adama Chmielowskiego (dziś: św. Brata Alberta) zostało zarejestrowane 2 listopada. Przyznano mu wtedy barak przy ul. Lotniczej, a właściwie jego połowę, na potrzeby bezdomnych. – Prawdziwa ruina, roweru by w niej pani nie chciała trzymać – mówi ks. Aleksander Radecki. – Wszystko jednak było lepsze dla tych ludzi niż… krzaki – dodaje.
Dostępne jest 4% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.