Spacerując wzdłuż ruchliwej drogi możemy dostrzec na poboczu wyrzucane przez podróżujących śmieci: torebki po fast foodach, butelki po napojach, pudełka po papierosach. Czy ludzie, którzy podejmują decyzję o pozbyciu się niepotrzebnych przedmiotów przez szybę swojego pojazdu nie wiedzą co robią?
Można zatem powiedzieć, że największe wyzwanie w walce ze smogiem nie jest wyzwaniem naukowym czy technologicznym ale raczej problemem ludzkich serc i umysłów. Owszem Franciszek w "Laudato Si" mówi o problemach ekologicznych, prawnych, politycznych, naukowych, jednak podstawa kryzysu - jego zdaniem - leży w naszych relacjach z Bogiem. Jeśli człowiek szanuje i kocha Boga będzie szanował i kochał Jego stworzenie. Innymi słowy - jak traktujemy Boży dar (a takim jest świat darmo nam dany) pokazuje jak traktujemy Boga. "Nie ma bowiem dwóch odrębnych kryzysów, jeden środowiskowy, a drugi społeczny, ale istnieje jeden złożony kryzys społeczno - ekologiczny, który swoje źródło ma w logice »użyj i wyrzuć«" - podkreśla papież.
Ta logika ogłasza człowieka absolutnym władcą wszystkiego co istnieje i pozwala mu przyjąć jako naczelną zasadę postępowania zaspokojenie jedynie własnych potrzeb, bez oglądania się na jakiekolwiek normy. Człowiek stawiający samego siebie w miejscu Boga i decydujący o tym, co jest dobre a co złe otwiera sobie drogę zarówno do ograbiania środowiska, jak i innych ludzi.
W tym kontekście zasadne wydaje się zredefiniowanie tego, co określamy mianem "sukcesu". Nie można buntować się kiedy papież mówi, że sukces to nie posiadanie jak największej ilości dóbr, nie gromadzenie przyjemności i nie dążenie do tego, by stać w hierarchii ponad innymi. Sukces to umiejętność dokonywania takich wyborów, które poprawiają jakość życia. Tego trzeba uczyć od najmłodszych lat. Wówczas ludzie nie będą mieli problemów ze zrozumieniem, że sukcesem będzie przyjęcie takiej strategii funkcjonowania, w której np. oszczędzamy energię czy mniej kupujemy.
Franciszek w encyklice zachęca wprost do korzystania z komunikacji zbiorowej czy cieplejszego ubranie się zamiast odkręcania kaloryferów. Może kogoś dziwić, że w tak poważnym dokumencie papież daje tak konkretne wskazówki, ale w ten sposób uświadamia wszystkim, że nie da się osiągnąć wielkich celów bez małych kroków.
Jest to kierunek na wskroś biblijny. W scenie nakarmienia przez Jezusa 5 tys. mężczyzn pięcioma chlebami i dwoma rybami rzadko zwracamy uwagę na to, co czuł chłopiec którego poproszono, by oddał swoje jedzenie ze względu na tłum. Jedna z myśli, która mogła pojawić się w jego głowie to: "Cóż to jest - pięć chlebów dla tysięcy ludzi". To samo możemy myśleć kiedy podejmiemy decyzję o proekologicznych działaniach. Cóż zmieni w świecie to, że ja zmienię styl swojego życia, skoro tłumy innych będą nadal wrzucać do pieca plastik? Co zmieni decyzja pojedynczego człowieka?
Wydaje się, że niewiele, jednak wyobraźmy sobie, że przynajmniej połowa katolików w naszym kraju od dziś postanowiła w swoich wyborach kierować się wskazaniami papieża Franciszka? Ktoś ma odwagę powiedzieć, że nic się nie zmieni?