Spacerując wzdłuż ruchliwej drogi możemy dostrzec na poboczu wyrzucane przez podróżujących śmieci: torebki po fast foodach, butelki po napojach, pudełka po papierosach. Czy ludzie, którzy podejmują decyzję o pozbyciu się niepotrzebnych przedmiotów przez szybę swojego pojazdu nie wiedzą co robią?
Otóż… nie wiedzą. Kiedy bowiem jedzie się z prędkością 90 km/h, człowiek nie jest w stanie zauważyć tego, co dzieje się z wyrzuconą przez niego butelką czy pudełkiem. Zanim spadną na ziemię kierowca już jest kilkadziesiąt metrów dalej, wpatrzony w przednią szybę auta. Przywołuję ten obraz, gdyż odnoszę wrażenie, że nasze życie przypomina po trosze szybką jazdę samochodem. Skupieni na tym, co przed nami nie mamy czasu by się zatrzymywać i obserwować efekty naszych wyborów i decyzji.
Przekonują mnie o tym dane, dotyczące przyczyn powstawania smogu nad Wrocławiem. Lokalne media przedstawiły ostatnio raport, dotyczący tego, czym Dolnoślązacy (a myślę, że to nie jest jedynie problem tego regionu Polski) palą w piecach. Plastik, styropian, nasączone chemikaliami: płyty meblowe, ramy okienne czy podkłady kolejowe - tylko w 2015 r. ujawniono prawie 300 wykroczeń. Czy ci ludzie nie wiedzą co robią?
Mam wrażenie, że nie wiedzą, a przynajmniej brak im świadomości, że - jak pisze papież Franciszek w encyklice "Laudato Si" - wszystko jest ze sobą połączone. Wszystko i wszyscy. Każdy z nas jest częścią większej całości. Jedna, pozornie drobna decyzja i jeden - wydawać by się mogło - niewiele znaczący czyn, pociąga za sobą konkretne konsekwencje, często niespodziewane zmiany. Bywa, że uruchamia całe procesy. A ponieważ jako rodzina ludzka zamieszkujemy jeden wspólny dom, czy tego chcemy, czy nie - konsekwencje naszych wyborów bardzo szybko do nas powrócą. Nie będzie żadnej przesady w tym, kiedy powiemy, że odczujemy je na własnej skórze.
Przywołując papieskie nauczanie nie można mieć wątpliwości, że smog w naszych miastach nie bierze się ze złych przepisów czy braku odpowiedniej technologii. Walka z nim nie polega jedynie na zaostrzaniu kar za naruszanie ustaw i rozporządzeń. Trzeba sięgnąć głębiej. Ojciec Święty Franciszek powie: "do serca człowieka", bo nie wolno izolować poszczególnych problemów ekologicznych czy sprowadzać kultury ekologicznej jedynie do technicznych działań, podejmowanych w związku z konkretnymi problemami. Zdaniem papieża "kultura ekologiczna powinna być innym spojrzeniem, myślą, polityką, programem edukacyjnym, stylem życia i duchowości". Potrzeba zatem ogromnej pracy nad zmianą myślenia każdego - od najmłodszych do najstarszych. Za nią dopiero może iść zmiana postępowania.
Kierunek zmiany, postulowany przez papieża wyznacza przejście człowieka od postawy konsumenckiej ku gotowości do poświęcenia się dla innych, od chciwości do wielkoduszności, od marnotrawstwa do zdolności dzielenia się oraz do ascezy oznaczającej dawanie siebie innym. Chodzi o to, żeby ludzie bardziej pytali się, czego potrzebuje Boży świat, niż o to, czego potrzebują oni sami. Jest to możliwe kiedy spojrzymy na ziemię jak na nasz wspólny dom, który kochamy i za który czujemy się odpowiedzialni. Obraz domu jest tutaj adekwatny o tyle, że nie postrzegamy go jedynie w kategoriach murów i ścian, ale przede wszystkim osób, z którymi jesteśmy złączeni różnymi więzami. Tak samo - mówi papież - nasza planeta to coś więcej niż materia. W takiej optyce prosty akt rozpalenia w piecu jest aktem moralnym, którego realizacja powinna zawsze wiązać się z działaniem dobrze uformowanego sumienia i odpowiedzialnością za świat wokół nas.