W sylwestrową noc w wielu kościołach archidiecezji trwały adoracje Najświętszego Sakramentu i odprawiane były o północy Msze św.
– Mamy szukać Jezusa jak pasterze, w pośpiechu, „poza miastem”, w odrzuceniu i ubóstwie – mówił o. Maksymilian Stępień OSPPE w sanktuarium Jasnogórskiej Matki Kościoła, nawiązując do Ewangelii pierwszej niedzieli Nowego Roku. – Pasterze najpierw znaleźli Maryję. Ona jest drogowskazem, przez Nią najłatwiej iść do Ojca.
Paulin opowiadał na przykładzie Świętej Rodziny o cierpliwości i zaufaniu wobec Bożych planów. Co mówią kolejne znaki z ewangelicznej sceny? Wskazują na żłób i pieluszki. – Żłób to miejsce, gdzie daje się pokarm dla zwierząt. Jezus jest pokarmem, a Betlejem znaczy "dom chleba". Spożywamy Jezusa jako pokarm na Eucharystii. – wyjaśnia o. Maksymilian. Wspominał on, że do świątyni wzniesionej w Betlejem prowadzą małe schodki – schodki pokory, przy których trzeba schylić głowę.
– Naszymi betlejemskimi drzwiami jest skrucha przed każdą Mszą św., akt pokuty na jej początku – tłumaczył. I przywołał obrazy opisywane przez Katarzynę Emmerich ukazujące szacunek, jakim otaczała Matka Boża małego Jezusa. Zachęcał, by „nie bać się klęczeć”, nie bać się bolących kolan – ugięte przed Bogiem są również takimi „wąskimi drzwiami”, które trzeba pokonać. Wskazał na pieluszki dla niemowlaka. Ich odpowiednikiem w czasie Eucharystii jest korporał, na którym spoczywa ciało Pana.
– Jezus przyszedł jako dziecko, trzeba więc, byśmy i my spojrzeli na dzieci – także te odrzucane, głodne miłości, niekoniecznie bardzo daleko stąd – mówił o. M. Stępień.
Tuż obok, na rynku, trwała sylwestrowa zabawa Agata Combik /Foto Gość
(obraz) |