Kulminacyjnym momentem wrocławskiego Dnia Judaizmu w Kościele katolickim był dwugłos oraz wspólna modlitwa wyznawców judaizmu i katolicyzmu, skupiająca się na tytułowych słowach proroka Jeremiasza, które stały się hasłem tegorocznych obchodów.
Tegoroczne obchody Dnia Judaizmu w Kościele katolickim skupione są wokół osoby proroka Jeremiasza.
Wrocławskie obchody trwają trzy dni, a kulminacyjnym momentem było wieczorne spotkanie ze wspólną tradycją modlitewną i przybliżeniem kultury żydowskiej katolikom w auli Papieskiego Wydziału Teologicznego.
Rozpoczęło się ono od dwugłosu bp Andrzeja Siemieniewskiego oraz Davida Basoka, rabina Wrocławia. Obecni na wydarzeniu byli m.in. abp senior Marian Gołębiewski, ks. prof. Andrzej Tomko, Aleksander Gleichgewicht (przewodniczący Gminy Wyznaniowej Żydowskiej we Wrocławiu) i Jerzy Kichler (były przewodniczący Gminy Wyznaniowej Żydowskiej we Wrocławiu).
- Kiedy pierwszy raz przeczytałem fragment z Księgi Proroka Jeremiasz, byłem trochę zawstydzony. Wybrana fraza ma seksualne konotacje, jest to zawstydzające i trudno w taki sposób mówić, gdy myśli się o Bogu. Oczywiście to nie pierwszy raz, kiedy spotykamy się z tym w Biblii, ale te słowa okazują się bardzo dosłowne - stwierdził David Basok.
Podał on dwie interpretacje wersu, które stało się hasłem tegorocznego Dnia Judaizmu. Pierwsza - bardziej dosłowna, prostsza, oparta na historii Jeremiasza, druga natomiast ma znaczenie alegoryczne.
- Pierwszy sposób na rozumienie Tory, to zrozumienie całego kontekstu, w jakim znajduje się wybrany przez nas fragment. Musimy zadać pytania: kto jest od kogo zależny? Jaki kontekst historyczny ma to wydarzenie? - wyjaśniał rabin Wrocławia.
Przybliżył zebranym życie Jeremiasz, które było bardzo trudne. Jego misja przypadła na ciężkie czasy dla ludu Izraela. Ludzie sprzeciwili się mu i każdy był przeciwko niemu - jego rodzina, sąsiedzi i najbliżsi, a reakcją na jego słowa często była przemoc. Prorok kilkukrotnie otarł się o śmierć.
- Kiedy te tragiczne wydarzenia dla Jeremiasza miały miejsce, zapłakał przed Bogiem i zapytał: Dlaczego zgodziłem się na to, co mi powiedziałeś? Dlaczego powiedziałem „tak”? Mówimy tu o początku jego proroctwa, gdy był jeszcze młody i przestraszony, ale Bóg jasno dał mu do zrozumienia, że to on powinieneś być prorokiem. Jeremiasz przystał - opowiadał D. Basok.
Po wszystkich przykrych incydentach Jeremiasz powiedział Bogu, jak bardzo cierpi. Pytał Boga, dlaczego się na to zgodził. Starał się ukryć swoje cierpienie, ale nie potrafił. W tym samym czasie też dziękował Najwyższemu za siłę.
- I główne nasze odczucie w stosunku do Jeremiasz to żal. Prorok w końcu stwierdza, że gdyby miał możliwość zmiany swojej decyzji - powiedziałby Bogu „nie”. W takim kontekście przesłaniem tego fragmentu, które wysuwa się na pierwszy plan, jest kwestia naszej wiary. Jeremiasz poddaje w wątpliwość swoją misję, ale mimo wszystko ją kontynuuje, bo wierzy Bogu - wyjaśniał rabin.
Podał także drugą interpretację, wskazaną przez Midrasz, czyli sposób czytania Tory bardziej metaforyczny, który nie ogranicza się do jedynej słusznej interpretacji.
- Midrasz bierze słowa Jeremiasza i umieszcza je w zupełnie innym kontekście. Gdy ludzie otrzymują przykazania na górze Synaj. W tym przypadku te słowa dotyczą każdego z nas. Midrasz odnosi się do proroctwa, ale skupia się na znaczeniu dwóch czasowników: uwodzić, namawiać kogoś do czegoś, i umacniać kogoś w czymś - mówił David Basok.
Midrasz zbudowany jest na odczuciach Jeremiasza, ale zwraca się do każdego z nas, ponieważ te odczucia są bliskie każdemu. Midrasz nawiązuje do 10 przykazań i mówi o tym, że gdy czytamy o przykazaniach, one wydają się nam łatwe i przyjemne.
- Ale do każdego tego wersu mamy drugą stronę monety, drugie znaczenie. Jak orzeł i reszta. Z jednej strony Bóg mówi: będziecie mieć tylko jednego Boga, a z drugiej strony poucza lud Izraela mówiąc, że jeśli będą mieć innego boga, umrą. Powinni święcić szabat, ale jeśli tego nie zrobią, wiedzą, jaka czeka was kara itd. - tłumaczy wrocławski rabin.
Przy każdym z 10 przykazań każdy z nas mógłby wstać i powiedzieć: „Czuję się jak Jeremiasz. Dlaczego się na to zgodziłem?”. Analizowany Midrasz został napisany na przełomie II i III wieku n.e. Sytuacja Izraelitów była skomplikowana. Większość ludzi czuło, że bycie Żydem jest zbyt trudne. Zgodzili się, powiedzieli Bogu tak, ale nie chcieli czegoś aż tak trudnego w swoim życiu.
- Relacje miedzy nami a Bogiem są jak relacje między mężczyzną, a kobietą. Gdy para jest jeszcze młoda, mężczyzna mówi: jestem w stanie zrobić dla Ciebie wszystko. Młodzi są ślepo zakochani, więc nie widzą problemów, które mogą się pojawić w przyszłości. Po ślubie zaczynają powoli rozumieć, że życie to nie jest zabawa. Mężczyzna uwiadamia sobie, że powinien ciężko pracować. Ale wciąż kocha swoją żonę i zrobiłby dla niej wszystko. I takie podejście możemy mieć także do Boga - zakończył David Basok.
Bp Andrzej Siemieniewski zaprezentował z kolei spojrzenie od strony egzystencjalnej i mniej systematycznej
- Boża miłość bywa trudna i niezrozumiała dla człowieka, a jej rozumienie odsłania się dopiero etapami, z biegiem czasu - stwierdził i nawiązał do pieśni „Sznirele Perele”, śpiewanej w poniedziałek w Centrum Informacji Żydowskiej.
- Dzisiaj rano ze studentami teologii, mówiąc żargonem uczelnianym, „przerabialiśmy” tekst tej pieśni. W jakim celu? Żeby odkryć pobudzające nas myśli. Ta pieśń ma piękne tłumaczenie na język polski. Opiewa Mesjasza, który jest synem Dawida, zasiada, trzymają w ręku kielich i udziela błogosławieństwa całej ziemi - tłumaczył biskup.
Bardzo ucieszył się, kiedy zobaczył, że wczoraj ta właśnie pieśń zwiastowała tematy poruszane w czasie wrocławskiego Dnia Judaizmu.
- Odkrywaliśmy tez ze studentami tęsknotę ludową do tego, by Bóg okazał się Bogiem bliskim, który przyjdzie pieszo, żeby był taki jak my, żeby był jednym z nas. Nasze doświadczenia prowadzą do pytania, na ile te jeremiaszowe doświadczenie jest zaproszeniem do przeżywania bliskości Boga? Nie tylko tego Boga, który jak cesarz może bogactwa rozdawać, który jak wódz zapewnia bezpieczeństwo, ale także Tego, który towarzyszy w najróżniejszych sytuacjach - podsumował bp Andrzej.
Podkreślił, że tegoroczny temat wydarzenia może być swoistym zaproszeniem, żeby przeżywać słowa Jeremiasza „Uwiodłeś mnie Panie, a ja pozwoliłem się uwieść”, na oba sposoby: ten dotyczący historii, w stronę doświadczeń ludu, ale także na ten drugi, bardziej osobisty i jednostkowy.
- Myślę, że jedno i drugie jest nam potrzebne. Pismo Święte to słowo żywe, dlatego powinno być słowem przyjmowanym do serca przez każdego z nas - skwitował bp Andrzej Siemieniewski.
Po dwugłosie nastąpiła Liturgia Słowa Bożego z udziałem przedstawicieli Archidiecezji Wrocławskiej oraz Gminy Wyznaniowej Żydowskiej we Wrocławiu, ze śpiewem Drogi Neokatechumenalnej.