Przedszkolaki z Lupikowa z okazji Dnia Babci i Dnia Dziadka odwiedziły po raz pierwszy podopiecznych ZOL-u, który prowadzą przy ul. Rydygiera siostry boromeuszki.
- To dla nas okazja do kolejnego świętowania, urozmaicenia życia podopiecznych. Troszkę coś innego niż na co dzień. Nasi podopieczni są radośniejsi i na długo zapada im pamięć taka niezwykła wizyta - mówi s. Berenike, opiekun duchowy chorych.
Dzieci wystawiły krótkie jasełka, a w drugiej części deklamowały wiersze. Nie zabrakło wspólnego kolędowania. Na koniec „Lupiki” uczyły widzów hymnu swojego przedszkola i wręczyły starszym drobne upominki. Same także otrzymały słodką nagrodę.
- Niektórzy z naszych podopiecznych mają wnuki, inni nie, ale nie zawsze wnuki systematycznie nas odwiedzają, czasem kompletnie zapominają o istnieniu babci, czy dziadka. Dlatego to przedstawienie było szczególnie ważne. Dzieci dzisiaj wlały radość w naszych chorych - tłumaczy boromeuszka.
Siostry zakonne widzą też, że takie wydarzenia działają uspokajająco na starsze osoby. Jedna z pań stwierdziła niegdyś: „Że też tym młodym chce się przychodzić do takich staruszków, jak my”. Przedszkolaki z Lupikowa bardzo śmiało podeszły do odwiedzin w ZOL-u. Piękne przebrania jasełkowe wzbudziły zachwyt publiczności.
- Nie musimy czasem podawać leków uspokajających po takich wizytach. Zauważamy dobrą zmianę w ich zachowaniu. Obecność wolontariuszy i gości nie przechodzi bez echa i zostaje w głowach - zapewnia s. Berenike.
Sama często wypytuje później o wrażenia podopiecznych. Zawsze spotyka się z wielką radością wywołaną odwiedzinami kogoś z zewnątrz. -To zostaje u nich głęboko w sercu - puentuje s. Berenike. Jej słowa potwierdziły łzy wzruszenia u jednej z pań pod koniec lupikowego przedstawienia.