Styczniowy OPen w Duszpasterstwie Akademickim Dominik poświęcony był prześladowaniom Kościoła i chrześcijan wszystkich wyznań w XX wieku. Historyk, o. Marek Miławicki, na przykładach represji w wielu krajach świata starał się nakreślić ich przyczyny i tło historyczne.
"Kościół pierwszego tysiąclecia zrodził się z krwi męczenników. U kresu drugiego tysiąclecia Kościół znowu stał się Kościołem męczenników" - tymi słowami Jana Pawła II rozpoczął spotkanie o. Marek Miławicki. Na początku nawiązał do prześladowań pierwszych wieków, budując analogię pomiędzy nimi a represjami wobec chrześcijan w XX wieku.
Prelegent przytaczał dane dotyczące prześladowanych chrześcijan, zgodnie z którymi zidentyfikowano co najmniej 45 milionów ofiar, zaznaczając, że część badaczy mówi o 100 milionach zamordowanych wyznawców Chrystusa. Jednocześnie wskazywał, że przyczyny prześladowań były niezwykle zróżnicowane i nie zawsze wypływały z nienawiści do religii chrześcijańskiej.
Zgodnie z prawem kanonizacyjnym, w przypadku uznania chrześcijanina za męczennika konieczne jest udowodnienie, że sprawca kierował się odium fidei, czyli niechęcią czy nienawiścią do wiary w Jezusa Chrystusa. Jak podkreślał historyk, udowodnienie tego nie jest łatwe, bowiem często brak jest dowodów czy przekazów. Jednocześnie termin odium fidei został rozszerzony nie tylko na niechęć do wiary, ale także do wartości głoszonych przez Kościół, takich jak godność ludzka, sprawiedliwość czy czystość.
Jako przykład podawał zamordowanie w Chinach salezjańskich misjonarzy, którzy zostali zabici gdy podróżowali rzeką Jangcy z uczennicami szkoły salezjańskiej. Statek został zaatakowany przez piratów, salezjanie związani, a piraci dokonywali gwałtów na dziewczętach. - Podczas procesu beatyfikacyjnego pojawił się problem, czy był odium fidei. Jednak z zeznań nawróconych sprawców, działających wcześniej w komunistycznej partyzantce, wynikało, że powodem ich zabicia była obrona przez nich godności i czystości ich uczennic - opowiadał o. Marek.
- Już w pierwszych wiekach chrześcijaństwo było prześladowane z przyczyn politycznych. Religia chrześcijańska była widziana jako zagrożenie dla cesarstwa przez to, że wyznawcy Chrystusa nie chcieli oddawać boskiej czci cesarzowi - mówił o. Marek Miławicki, podkreślając, że polityka była też mocno obecna w prześladowaniach dwudziestego stulecia. Jako przykład wskazywał represje w Meksyku, które doprowadziły do powstania.
Jak mówił wykładowca, problem prześladowań jest niezwykle złożony. Często nienawiść wobec wyznawców Chrystusa jest tylko jednym z czynników, które wpływały na represje wobec Kościoła. Poza polityką, jak wskazuje, takim problemem są różnice kulturowe.
W czasach nowożytnych do takich starć o charakterze cywilizacyjnym dochodziło w Chinach, gdzie chrześcijaństwo bywało uznawane za zagrożenie dla wielowiekowej tradycji konfucjańskiej, co niekiedy było wynikiem braku zrozumienia lokalnych tradycji ze strony misjonarzy. Zdarza się, że chrześcijanie giną, gdyż ich prześladowcy utożsamiają religię z określonym kręgiem kulturowym. Jako przykład o. Marek Miławicki podawał fundamentalizm islamski, który walczy z chrześcijaństwem, uznając je za niezbywalny element kultury Zachodu. Wśród powodów prześladowań są także ideologie, które są skrajnie wrogie chrześcijaństwu, takie jak nazizm czy komunizm. Są one najczęściej wprost ateistyczne i odrzucają wartości związane z wiarą w Chrystusa, jak wolność i godność człowieka jako jednostki.
Kończąc wystąpienie, historyk wskazywał, że niebywale trudno ustalić rzeczywistą skalę prześladowań w XX wieku. Wynika to nie tylko z braku przekazów, ale także z powodu istnienia formalnych gwarancji wolności wyznania w państwach totalitarnych.
- Nigdy żaden chrześcijanin w Związku Radzieckim nie był skazany z powodów religijnych. Zawsze szukano pretekstu, zarzucając zdradę czy szpiegostwo. Tak było z dominikaninem, o. Czesławem Kaniakiem, który został skazany na śmierć za działalność w konspiracji. Do niedawna nawet nie było wiadomo, kiedy zginął. Zapewne fakt, że był duchownym odgrywał jakąś rolę w procesie, ale nie jesteśmy w stanie stwierdzić jak dużą - opowiadał gość. Tym przykładem, podkreślającym złożoność tematu, o. Marek Miławicki zakończył swoje wystąpienie.