20 osadzonych w Zakładzie Karnym w Wołowie przyjęło sakrament bierzmowania z rąk bp. Andrzeja Siemieniewskiego. Na uroczystości obecne były rodziny więźniów. Część pełniła rolę świadków.
Uroczystość przyjęcia sakramentu dojrzałości chrześcijańskiej to dla społeczności wołowskiego więzienia wydarzenie nietuzinkowe. Sam Dyrektor Okręgowy Służby Więziennej we Wrocławiu, płk Tomasz Raczyk, obecny na Mszy św., przyznał, że formacja chrześcijańska pomaga wracać osadzonym na dobrą drogę życia.
- To wy, drodzy bracia, jesteście dzisiaj głównymi bohaterami. Przez swoje „tak”, które powiedzieliście Bogu w sercu, otworzyliście się na działanie Ducha Świętego - oświadczył kapelan więzienny ks. Stanisław Małysa.
Proboszcz parafii pw. św. Wawrzyńca w Wołowie przygotowywał osadzonych do przyjęcia sakramentu przez wcześniejsze spotkania. W homilii ks. bp Andrzej Siemieniewski mówił o zachowywaniu ducha więzi.
- Kiedy myślimy o więziach, pewnie na pierwszym miejscu przychodzą nam do głowy relacje między nami. Ale kiedy myślimy o Duchu Świętym, wtedy pamiętajmy, że jest on Duchem więzi z samym Bogiem. I do takiego doświadczenia zaprasza nas dzisiaj - nauczał wrocławski biskup pomocniczy.
Rozdał zgromadzonym w więziennej kaplicy obrazki przedstawiające objawienia fatimskie, których 100. rocznicę obchodzimy w tym roku.
- Dzieciom, które pasły owce, ukazała się Matka Boża. Co to znaczy? Że tam na górze jest ktoś, kto się nami interesuje, przysyła znaki, tam na górze jest nie tylko powietrze, ale kochająca obecność Ojca - stwierdził kaznodzieja.
Zaznaczył przy tym, że najwyższym stopniem, na który Pan Bóg się wspiął, by dać znać człowiekowi o sobie, jest narodzenie Jego Syna - Jezusa. To żywe doświadczenie, które mówi, że Ojciec w niebie o nas nie zapomniał. Chciał być obecny tu i teraz między nami.
Bp Andrzej przywołał nieprzypadkowo w homilii postać marszałka Edwarda Rydza-Śmigłego, Naczelnego Wodza Polskich Sił Zbrojnych podczas obrony ziem polskich w 1939 roku.
- Najbardziej utkwił mi w pamięci fakt, że naczelny wódz uciekł z internowania w Rumunii i powrócił przez zieloną granicę do Polski, lecz nie jako marszałek, w mundurze i z szablą, ale przyjął stopień szeregowca w armii podziemnej. Jako ten, który miał służyć, a nie wydawać rozkazy. Niedługo potem złożył ofiarę z życia podczas wojny. To najwyższy przejaw pomocy. Choć był naczelnym wodzem, służył jako szeregowiec - opowiadał ks. bp Andrzej.
Dlaczego wspomniał ten wątek historyczny? Aby bardziej obrazowo pokazać działanie Pana Boga.
- Bóg nie tylko przemawia z wysoka i w niebie coś organizuje, ale osobiście przychodzi. Nie jako marszałek, wódz, czy król, ale jako sługa. I służy przede wszystkim poprzez oddanie swojego życia na krzyżu. Staje się jednym z nas. To doświadczenie, tę wiarę przynosi w nasze serca Duch Święty - mówił biskup.
Opieka duszpasterska nad Zakładem Karnym w Wołowie rozpoczęła się w 1998 roku. Początkowo odprawiano jedną Mszę św. w tygodniu, w której uczestniczyło ok. 30 osób. Teraz więźniowie mają do wyboru dwie Eucharystie, na które przychodzi ponad 100 osób. W formację osadzonych zaangażowała się także wspólnota Koinonia Jan Chrzciciel. Regularnie w więzieniu odbywają się Msze św. o uzdrowienie, uwolnienie oraz rekolekcje.
W kaplicy znajdują się relikwie św. o. Pio oraz św. Jana Pawła II
- Wszystko to jest możliwe dzięki zaufaniu i akceptacji, z jaką spotykam się ze strony pana dyrektora zakładu karnego oraz pracowników tutejszej administracji - przyznał ks. Stanisław Małysa.