O bł. bp. Grzegorzu Chomyszynie i stosunkach polsko-ukraińskich w kontekście kultu UPA i Bandery mówili we Wrocławiu prof. Mieczysław Ryba i prof. Włodzimierz Osadczy.
Konferencja pod hasłem: „Ukraina - między zbrodnią, a odrodzeniem” w ramach spotkań wrocławskiego klubu Polonia Christiana miała charakter popularnonaukowy. Prelegenci mówili o historii, ale także o współczesnych relacjach międzypaństwowych oraz rozszerzającym się kulcie banderyzmu.
Zaproszeni goście to profesorowie Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Dr hab. Włodzimierz Osadczy jest pracownikiem Instytutu Historii Kościoła i Patrologii KUL, dyrektorem Ośrodka Badań Wschodnioeuropejskich Centrum Ucrainicum KUL, prezesem Instytutu Pamięci i Dziedzictwa Kresowego w Lublinie, autorem ponad 150 publikacji naukowych w tym 10 publikacji książkowych.
Dr hab. Mieczysław Stanisław Ryba to historyk specjalizujący się głównie w okresie II RP, publicysta, nauczyciel akademicki, pracownik naukowy KUL w Katedrze Świata Hiszpańskiego, Polityki i Relacji Międzynarodowych. Wykładowca Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu. Były członek Kolegium Instytutu Pamięci Narodowej.
- Banderyzm to bezwzględnie ideologia, która będzie kształtowała tożsamość państwa ukraińskiego. Wszelkie próby strony polskiej, by ją tonować, będą spotykały zdecydowany sprzeciw. Choć na szczeblu rządowym zachowane są pozory, znajdujemy się w impasie z w stosunkach z Ukrainą - mówił prof. Ryba.
Dodał, że UPA i OUN byli przerażający nie dlatego, że mordowali tych, którzy się im sprzeciwili, ale zabijali nawet Ukraińców-patriotów. Tych, którzy byli nastawienia na pojednanie polsko-ukraińskie.
- Elementy pojednania nie mieściły się w ogóle w kategoriach ich myślenia. Skąd te okrutne mordy? Z jednej strony na pewno z inspiracji niemiecką filozofią XIX-wieczną - mówił prof. Mieczysław Ryba.
Prof. Osadczy przedstawił postać błogosławionego biskupa Grzegorza Chomyszyna, który jasno i wyraźnie określał ukraiński nacjonalizm jak wadliwy, zatruty i szkodliwy. Greckokatolicki biskup stanisławowski żyjący w latach 1867-1945 ostrzegał wręcz, że ten prąd myślowy stał się na Ukrainie religią, podobnie jak materializm u bolszewików.
- Nie jest postacią zbyt dobrze znaną w Polsce, ale paradoksalnie, również na Ukrainie. Powstała niedawno dość skromna objętościowo broszura na jego temat, ale ten błogosławiony nie zajmuje należnego miejsca w świadomości wiernych grekokatolików na Ukrainie - mówił prof. Osadczy.
Męczennika ukraińskiego określił jako przyjaciela kościoła rzymskokatolickiego i Polaków. Przyjaźnił się ze św. Józefem Bilczewskim, metropolitą lwowskim.
- Sprzeciwiał się nacjonalizmowi konsekwentnie. Przestrzegał swoich wiernych przed zejściem na tę drogę, nazywając ją „najgorszą herezją, jaka dotknęła nasz naród” i kłamstwem. Dopatrywał się w nacjonalizmie znamion satanizmu - stwierdził prof. Osadczy.
Dzisiaj, w czasach przywracania u naszych wschodnich sąsiadów kultu OUN-UPA, pojawia się broszura mówiąca o Chomyszynie, który jest częścią myślenia zachodniego, nie azjatyckiego. Bronił narodu ukraińskiego na zasadzie pozytywów, nie negacji.
- Warto obecnie sięgać do kogoś ze strony ruskiej, ukraińskiej, kto prezentuje zupełnie inną filozofię Kościoła i państwa niż to, do czego próbuje się obecnie nawiązywać czyli do tradycji UPA. A w niej nie ma nic poza negacją. Oni się powołują na bohaterską antysowieckość UPA. Ale co poza tym, co pozytywnego? Wizja szaleństwa. Świat pojmowany przez negację: antysowieckość, antypolskość. Definiowanie się przez "anty" powoduje, że niewiele się różnią cywilizacyjnie od Moskwy - punktował ukraińskich zwolenników banderyzmu prof. Mieczysław Ryba.
Podkreślał, że w stosunkach międzynarodowych panuje poprawność polityczna, która objawia się w grze taktycznej.
- Jeśli Kościół grekokatolicki chce wyjść na grunt uzdrawiający życie społeczne, musi powiedzieć prawdę: czym był i czym jest banderyzm. Inaczej będą rzeczywiście antymoskiewscy, ale staną się po prostu innym typem Moskwy, bo cywilizacyjnie niespecjalnie się różnią - podsumował prof. Ryba.
Jego zdaniem, polska misja na Wschodzie to niesienie cywilizacji łacińskiej, a w sferze historycznej to niesienie prawdy.
- Trzeba zdać sobie sprawę, że na Ukrainie nauka historii nie jest dziedziną prawdy, tylko sztuką politykowania. Na gruncie cywilizacji łacińskiej to prawda jest wykładnią. I stąd spór - oświadczył prelegent.
Obaj goście zgodnie stwierdzili, że na Ukrainie toczy się wojna w każdym sensie: tradycji, językowym i militarnym.
- Oni wciąż szukają tego elementu ideowego, który by wszystko sklejał. Ale nie znaleźli na razie takiego czynnika. Klan oligarchiczny zdecydował się przerzucić coś, co było za zachodzie Ukrainy (czyli ideologię OUN-UPA) na grunt ogólnopaństwowy jako element, który może Ukrainę spoić. Oczywiście uwypukla się tam jedynie walkę UPA z Sowietami. To doprowadzi do katastrofy - konstatował prof. Ryba.
Banderyzm tłumi naturalny głód społeczno-ideologiczny i podsyca atmosferę antyputinowską. A na dzień dzisiejszy Ukraina ma w sobie olbrzymi podział społeczeństwa i ogromny kryzys gospodarczy.