Ruch Światło-Życie to nie tylko wizja i pomysł jednego człowieka. To charyzmat dany przez Ducha Świętego - mówił w 30. rocznicę śmierci ks. Blachnickiego moderator diecezjalny oazy ks. Grzegorz Michalski.
Członkowie i sympatycy Ruchu Światło-Życie modlili się w parafii św. Franciszka z Asyżu we Wrocławiu o rychłą beatyfikację Sługi Bożego ks. Franciszka Blachnickiego w 30. rocznicę jego śmierci.
- Ta nasza dzisiejsza obecność pokazuje, że charyzmat ks. Franciszka jest aktualny i bardzo potrzebny dzisiejszemu światu. Dlatego modlimy się dziękując Panu Bogu za dar Jego życia, Jego posługę, ale to także okazja, by prosić za jego wstawiennictwem o potrzebne łaski, może i o uzdrowienie, bo przecież każdy z nas doświadcza swojego krzyża i swojego cierpienia - rozpoczął wieczorną Mszę św. o. bp Jacek Kiciński.
W homilii ks. Grzegorz Michalski opisywał osobę Sługi Bożego ks. Blachnickiego, który wychowywał młodzież i dorosłych w duchu patriotyzmu, moralności i odpowiedzialności. Podkreślił, że szeregach Ruchu Światło-Życie znajdują się politycy, sportowcy, aktorzy. Tak naprawdę z prawie każdej sytuacji życiowej można napotkać osoby, które w jakikolwiek sposób zetknęły się z oazową formacją.
Moderator diecezjalny Ruchu Światło-Życie, przytoczył fragmenty testamentu ks. Blachnickiego, który w ostatnich swoich myślach najpierw dziękował za dar wiary. Pójście za Chrystusem było dla niego fundamentalną decyzją, którą wpływała na wszystko, co robił.
- On nie tylko chciał żyć wiarą, ale chciał się nią dzielić. Dlatego prowadził innych do wiary konsekwentnej, która swoje źródło ma w osobowym spotkaniu z Chrystusem. Ruch Światło-Życie to nie tylko wizja i pomysł ks. Franciszka. On miał świadomość, że to charyzmat dany przez Ducha Świętego - stwierdził ks. G. Michalski.
Idea żywego Kościoła, jak stwierdził, została bardzo konkretnie zapisana w charyzmacie Ruchu Światło-Życie.
- Co mamy czynić, aby dziedzictwo ojca Franciszka zostało zachowane i mogło żyć cały czas w Kościele? Odpowiada nam sam Sługa Boży. Jeszcze bardziej zrozumieć charyzmat, ukochać go i być mu wiernym. A ukochać to znaczy identyfikować się z nim, żyć według niego nie z obowiązku czy prawa, ale z miłości - nauczał kaznodzieja.
Pytał także zgromadzonych, co robić, by charyzmat oazowy przetrwał.
- Kiedyś ks. bp Grzegorz Ryś wracając z Pieszej Pielgrzymi do Częstochowy został zapytany przez jednego z pielgrzymów, co robić, by zachować to, co przeżył na pielgrzymce. Biskup odpowiedział, że nie chodzi o to, by zachować, leczy by tym się dzielić - tłumaczył ks. Michalski.
Zaznaczył, że zadaniem oazowiczów nie jest strzec charyzmatu dla strzeżenia, ale żyć tak, by się dzielić tym charyzmatem z innymi. By poznali to piękno, które odkrył ojciec Franciszek. A do tego potrzeba odwagi.
Kapłan uwrażliwiał, że Ruch Światło-Życie nie jest ruchem dla samego siebie, ale istnieje po to, by głosić światu Ewangelię.
- Ks. Blachnicki nie organizował życia oazowego po to, by zadać sobie pracę, ale chciał, by to światło, które w nim zapłonęło, mogło zapłonąć w innych. Chciał, by Kościół był żywy, prawdziwy, pełen entuzjazmu i ewangelizacji. A jego misja ma zostać przez nas przedłużana - stwierdził moderator diecezjalny Oazy.
Dodał przy tym, że to sam Pan Jezus chce, byśmy wychodzili i dzielili się wiarą z innymi i tego uczy ks. Franciszek Blachnicki.
- Po co nam jego beatyfikacja? By stawiać figury? Nie. By stawiać go za wzór do naśladowania. Największym pomnikiem dla ojca Franciszka jest prawdziwe życie jego charyzmatem, kochanie i dzielenie się nim - podsumował ks. Grzegorz Michalski.