To już 14. dziecko pozostawione we wrocławskim oknie życia, którym opiekują się siostry boromeuszki.
- Alarm w oknie życia zadzwonił o 19.45. Znaleźliśmy tam chłopca zawiniętego w pieluszkę. Był zmarznięty - mówi na gorąco "Gościowi Wrocławskiemu" s. Ewa Jędrzejak. Podkreśla, że maluch był kilka godzin po porodzie. - Był nawet jeszcze nieumyty - opisuje. - Nie miał zabezpieczonej pępowiny i dlatego szybko trzeba było założyć klemy.
S. Ewa podkreśla, że boromeuszki musiały sobie radzić same, ale bardzo szybko na miejsce dotarło pogotowie. Siostry postępowały według procedur przyjętych w tego typu przypadkach. Według wstępnej diagnozy, stan dziecka jest dobry, ale chłopiec został zabrany na dalsze badania do szpitala.
To już 14. dziecko znalezione we wrocławskim oknie życia. Wkrótce, mamy nadzieję, trafi do nowej rodziny adopcyjnej. - Siostry zadecydowały, że będzie miał na imię Franciszek. To na cześć papieża, którego 4. rocznica wyboru przypada już jutro, 13 marca.
S. Jędrzejak podkreśla, że nie należy oceniać rodziców biologicznych, bo nie wiemy, jakie mieli powody, by oddać dziecko. - Mama wykazała się na pewno odpowiedzialnością, za co jesteśmy jej wdzięczni - zaznacza. Jednocześnie zaprasza wszystkie mamy w trudnej sytuacji materialnej do skorzystania z pomocy i zasobów banku niemowlaka działającego przy Fundacji "Evangelium Vitae", prowadzonej przez boromeuszki. - Jeśli ubóstwo miałoby być przyczyną oddania dziecka do okna życia lub adopcji, to my bardzo chętnie pomożemy w takiej sytuacji - zapewnia.
Wraz z siostrami zachęcamy do modlitwy za Franka, jego biologicznych rodziców i przyszłych, adopcyjnych.