Czyniła piękniejszym, bardziej ludzkim świat wokół siebie - wykorzystując nawet… trudne cechy swojego charakteru. O św. Jadwidze jako organizatorce życia społecznego na Dolnym Śląsku mówił ks. Stanisław Wróblewski w Civitas Christiana.
Była niezwykła, ale była też „człowiekiem z krwi i kości”. Prelegent ukazał jak wyglądały relacje świętej żony Henryka Brodatego z najbliższymi i jak potężnie wpływała na miejscowe środowisko.
Pochodząca z Andechs księżna świadomie rezygnuje z blichtru i pięknych strojów. Nie bawi się w dworskie intrygi, nie zajmuje się błahostkami. Realizuje konkretne cele – wytyczone przez przykazanie miłości Boga i ludzi. Pomaga poszczególnym osobom, ale szuka także rozwiązań systemowych. – Jest uparta i stanowcza. Kurczowo trzyma się raz podjętych decyzji. Nie słucha nawet spowiedników i kapelanów, jak widać w historii z butami, noszonymi na pasu zamiast na nogach. Ale nawet jej wady z pomocą Bożej łaski zostają wykorzystane w twórczy sposób – zauważył ks. S. Wróblewski.
Upór pozwolił księżnej na realizację wielu cennych dzieł. Choć jest prawdą, że ludzie z jej otoczenia bywali znużeni np. mnożeniem nabożeństw czy tłumem ubogich podążającym za księżną. Zachowało się świadectwo o tym, jak Henryk Brodaty, skazując pewnego człowieka na śmierć, polecił, by uczyniono to zaraz o świcie – by nie zdążyła dowiedzieć się o tym Jadwiga. Trzeba jednak pamiętać, że jej działalność dobroczynna budowała też Henrykowi dobry „piar” – tworzyła pozytywny obraz książęcej władzy.
Prelegent podkreślił, że księżna nie postąpiła jak wiele innych księżniczek, które – przybywając do Polski – otaczały się osobami wyłącznie ze swoich ojczystych stron. W orszaku Jadwigi znalazło się wielu miejscowych. Byli tam ludzie i z kręgu kultury niemieckiej i słowiańskiej, byli rycerze i panny z wielkich rodów, ale i chłopi oraz mieszczanie, duchowni – zwłaszcza cystersi i franciszkanie. – Służbę traktowała jak część rodziny. Kiedy służący spali, sprawdzała ukradkiem, w jakim stanie są ich buty, czy im czegoś nie potrzeba – mówił ks. Stanisław. – Towarzyszyły jej panny, które modliły się wraz z nią, jak znane z imienia Racława, Demunda czy Katarzyna – Prusaczka, dla której św. Jadwiga została matką chrzestną. Wiadomo jednak również o pewnej kobiecie, która nie umiała nawet „Ojcze nasz”. Księżna uczyła ją tej modlitwy przez 10 tygodni…
Jadwiga utrzymywała zresztą nieustannie na dworze 13 chorych – przypominających jej o Panu Jezusie i 12 Apostołach. Ten orszak towarzyszył jej w każdej podróży.
Uważana jest za fundatorkę klasztorów, kościołów, dzieł charytatywnych. W istocie jej mąż figuruje jako fundator; ona zapewne pełniła w takich kwestiach funkcje doradcze. Wśród fundacji klasztornych szczególnie ważny jest oczywiście klasztor w Trzebnicy (akt fundacyjny z 1203 r.) – pierwszy żeński klasztor na Śląsku, który w zamyśle księżnej miał zapewne także służyć edukacji dziewcząt. Mniszki przybyły tu z Bambergu, gdzie biskupem był brat św. Jadwigi, a ich pierwszą przełożoną była dawna wychowawczyni księżnej z czasów jej pobytu w opactwie w Kitzingen. Jadwiga wyjednała u męża zgodę na to, by w czasie budowy klasztoru wszystkim skazańcom karę śmierci zmieniano na pracę przy wznoszeniu klasztornych murów.
Wśród innych fundacji można wymienić klasztor augustianów w Nowogrodzie Bobrzańskim, klasztor templariuszy w Oleśnicy Małej k. Oławy (zakon ten był Jadwidze dobrze znany; zakonnicy przybyli z Bambergu), kościół św. Bartłomieja (dziś św. Michała Archanioła) w Rokitnicy. Być może, choć to nie potwierdzone, wśród fundacji znalazł się również kościół w Leśnicy (na pewno ziemie te były wówczas dobrami książęcymi i książęca para tam bywała).
Wiadomo, że księżna wspierała też franciszkanów i dominikanów (musiała znać bł. Czesława!) oraz inne zakony i okolicznych pustelników. Ks. Wróblewski mówił też o fundacjach użyteczności publicznej – jak szpitale, hospicja, kuchnie dla ubogich. Wśród nich znalazła się kuchnia we Wrocławiu, prowadzona przez niejakiego Bogusława, który poślubił jedną z dwórek Jadwigi; hospicjum we Wrocławiu, szpital i kościół pw. Ducha Świętego we Wrocławiu (w okolicach dzisiejszej Hali Targowej). Dzięki niej powstało także leprozorium w Środzie Śl. – szpital (i kościół) dla kobiet chorych na trąd. – Św. Jadwiga mówiła, że w książęcym grodzie wrocławskim nikt nie powinien przymierać głodem – podkreślił prelegent.
Wspomniał o tzw. szatach św. Jadwigi w Muzeum Archidiecezjalnym i o jej testamencie z 24 sierpnia 1243 r. Przekazała w nim swój majątek, Zawonię, córce Gertrudzie – ksieni cysterek trzebnickich. To z tego majątku czerpała środki na pomoc ubogim. Pragnęła, by jej dzieło było kontynuowane.
Jak zauważyli uczestnicy spotkania, choć formalnie nie była władczynią – władzę sprawował Henryk Brodaty – przypominała prawdziwego „męża (żonę?) stanu”. – Jej misję można ująć w słowach: „zobaczyć w każdym człowieku Chrystusa”, „przywrócić człowiekowi jego godność” – podsumował ks. Stanisław Wróblewski.