Z wątpliwościami i pytaniami studentów o stworzeniu świata i ewolucji zmierzył się bp Andrzej Siemieniewski.
Spotkania miało miejsce w ramach cyklu "Teocykl" w salezjańskim duszpasterstwie akademickim "Most".
Pierwsze pytanie, jakie padło, brzmiało: Jak Bóg stworzył świat i jakie jest naukowe oraz kościelne podejście do tego problemu?
- Znajdujemy się niedaleko budynków Politechniki Wrocławskiej, dlatego chciałbym przywołać absolwenta politechniki w Zurychu Alberta Einsteina: „Religia bez nauki jest ślepa. A nauka bez religii kuleje” - stwierdził prelegent.
Zwrócił uwagę na kreowanie podziału na naukowy i kościelny. To pytanie pada bowiem w konkretnej kulturowej atmosferze, która nasączona jest uprzedzeniami i nieprawdziwymi wyobrażeniami.
- Bardzo powszechnie spotyka się mniemanie, także u ludzi wykształconych, a nawet profesorów, że Kościół przekonywał ludzi, iż ziemia jest płaska. Natomiast w całym łacińskim średniowieczu ilość dzieł mówiących o tym, że ziemia jest płaska, równa się dokładnie: 0. A jednak to przekonanie zdobyło niegdyś popularność - zauważył bp Andrzej.
Drugi fałszywy pogląd często bezwiednie powtarzany brzmi: Kościół potępił teorię ewolucji Karola Darwina.
- Ale takiej wypowiedzi Kościoła nigdy nie było i nie ma. W odpowiedzi na takie podejście warto sięgnąć do św. Augustyna, a dokładniej do jego dzieła „O dosłownym rozumieniu Księgi Rodzaju” - zachęcał gość duszpasterstwa.
W V wieku autor stawia pytanie, co konkretnie możemy wyczytać w Księdze Rodzaju, jaki bieg miały stwórcze wydarzenia?
- Zauważmy, że Bóg stwarzając świat nie potrzebował czasu, bo jest bytem ponadczasowym, natomiast pisarz musiał to ująć w czasie. Dlatego ta rozpiska z Księgi Rodzaju została podzielona na dni. Dla Augustyna było rzeczą oczywistą, że istnieje coś takiego jak szata literacka, dlatego zastanawiał się, jak ona ma się do biegu wydarzeń. A to wymaga sporego namysłu - odpowiadał wrocławski biskup pomocniczy.
Tłumaczył studentom że Pan Bóg działa poza czasem, a opisy, które się z Nim wiążą, winniśmy traktować jako metaforę. Pan Bóg działa aktem stwórczej woli, która nie jest zamknięta w czasoprzestrzeni, ale autor i czytelnik potrzebują czasu, żeby o tym napisać i to przeczytać.
- Bóg nie jest zamknięty w czasie, Bóg jest stwórcą czasu. Więc trzeba rozróżniać szatę literacką od teologicznej treści odnoszącej się do Boga - skwitował prelegent.
Młodzież pytała swojego gościa, jak powstał człowiek, skąd pochodzi i jak to się ma do teorii ewolucji?
- Ewolucja oznacza rozwój i kojarzy nam się od razu z Darwinem. Ale ta teoria przychodziła do głowy wielu wcześniejszym myślicielom i naukowcom. Zadajmy sobie pytanie: Co Pan Bóg stworzył z niczego? Światło, czas, przestrzeń. A skąd się wzięły rośliny? Czy one się wzięły z niczego? - pytał bp Andrzej.
Cytując Księgę Rodzaju odpowiadał: „Pan Bóg rzekł, niech ziemia wyda rośliny zielone.” A więc nie stworzył roślin z niczego. To samo dotyczy zwierząt. Starożytni, średniowieczni pisarze zauważali to w opisie.
- Czy człowiek jest stworzony z niczego? "Pan Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi" (Rdz 2, 7). A więc mamy do czynienia z ewolucją. To są obserwacje, które wynikają z samej lektury Pisma Świętego, bez znajomości współczesnej biologii. Bez żadnego Darwina, 1500 lat wcześniej - podsumował biskup.
Dlatego, jego zdaniem, teoria ewolucji nie wzbudziła wielkiej emocji w Kościele.
- W pierwszym tysiącleciu ludzie bardziej wczytywali się w Pismo Święte. Czytając stare teksty trzeba wczuwać się w ten styl języka - dodał.
Jak podkreślił, cała nauka do XVIII czy XIX wieku odbywała się na uniwersytetach, które były instytucjami kościelnymi lub chrześcijańskimi (jeśli nie miały wydziału teologicznego). Katolicki uczony nie był więc rzadkością, wręcz przeciwnie.
- Dla przykładu, pomysł nauki przyrodniczej we współczesnym wydaniu ma korzenie średniowieczne. Badając zjawiska przyrodnicze, odkrywamy zamysł Boga. A czasem pewien materiał przekracza nasze zdolności intelektualne. Np. w kwestii DNA stajemy przed ogromną tajemnicą. Takie tematy uczą nas, ludzi, pokory i wielkiego szacunku do stworzenia - tłumaczył biskup Andrzej Siemieniewski.
Stwierdził przy tym, że współczesne czasy są jeszcze bardziej pasjonujące np. od okresu średniowiecza pod tym względem. Odkrywany coraz to większy materiał biochemiczny wzbudza bowiem ogromną ciekawość człowieka.
Studenci zapytali także, czy można w nieskończoność poprawiać jakość życia i je wydłużać, mając możliwości technologiczne?
- To zależy, jak rozumiemy słowo „postęp”, ponieważ ma ono dwa znaczenia. Po pierwsze, moralne, czyli coś ma się zmienić na lepsze, a nie po prostu coś ma się zmienić. Czasem coś staje się po prostu dla człowieka technicznie możliwe, ale okazuje się regresem w sensie moralnym. Jeżeli celem człowieka jest realizowanie się we wspólnocie miłości, techniczny postęp musi iść pod rękę z moralnym postępem - wyjaśniał ksiądz biskup.
Warto więc zauważać te dwa znaczenia postępu, które często nie są tożsame. Coś, co możemy wykonać, nie zawsze jest tym, co powinniśmy wykonać/wykonywać. Tutaj włącza się etyka.
A my, jako katolicy, powinniśmy dbać i czuwać, by postęp techniczny nie był moralnie obojętny.