Wejście w mrok i ból, w serce Ukrzyżowanego, skosztowanie okrucha Jego Męki... Uczestnicy Ekstremalnych Dróg Krzyżowych wiele mogą o tym powiedzieć albo wymownie o tym pomilczeć. Ale już za kilka dni…
Od paru lat dzieje się coś pięknego – kolejne okresy roku liturgicznego rozkwitają nowymi formami pobożności; nowymi albo dawnymi, przeżywanymi w nowym kształcie. Orszaki Trzech Króli (już ponad 20 w okolicach Wrocławia) sprowadzają tłumy koronowanych głów do stajenki i Nowonarodzonego, bale i korowody Wszystkich Świętych „ściągają” niebo na ziemię w październikowe i listopadowe dni, Ekstremalne Drogi Krzyżowe (we wrocławskiej archidiecezji co najmniej 7 – nie licząc tych „rozgałęzionych” na kilka wariantów), Adoracyjna Droga Krzyżowa i najróżniejsze formy pobożności pasyjnej pozwalają wejść w tajemnicę krzyża.
A Wielkanoc? Czy nie czas, by równie żarliwie przeżywać charakterystyczne dla tego czasu nabożeństwa, by ożywić najpiękniejsze formy pobożności, także tej ludowej, otwierające serca na radość Zmartwychwstania?
Drogi Światła chyba wciąż odprawiane są sporadycznie; misteria paschalne rzadko zapraszają do udziału w wydarzeniach, jakie miały miejsce po odkryciu pustego grobu. O tym, jak fascynujące jest to wyzwanie – także dla twórców wszelkich inscenizacji i form teatralnych – świadczy coroczne misterium paschalne w Krzyżowicach pod Wrocławiem. „Akcja” zaczyna się już po śmierci Chrystusa, a spotkania kolejnych osób ze Zmartwychwstałym trzymają – nie tylko najmłodszych – widzów w napięciu. Właśnie wchodzimy w mrok Męki Pana. A potem… Może już warto pomyśleć o wielkanocnym świętowaniu, i „Bożej twórczości”, pełnej światła niedzielnego poranka?