Sybiracy z całego kraju przeszli we Wrocławiu w Marszu Pamięci. Uczcili w ten sposób 77. rocznicę masowych wywózek Polaków na Sybir.
Wkroczenie Armii Sowieckiej na ziemie wschodnie Rzeczypospolitej 17 września 1939 r. zapoczątkowało politykę terroru i represji. Likwidowano wszelkie przejawy polskości. Prowadzono na wielką skalę deportację ludności polskiej z ziem zajętych do obozów pracy przymusowej i miejsc osiedlenia w północnej Rosji, na Syberii i w Azji Środkowej.
W przeprowadzonych od lutego 1940 do czerwca 1941 r. czterech wielkich deportacjach w głąb Związku Radzieckiego zostało przesiedlonych od kilkuset tysięcy do 1,5 miliona obywateli polskich.
Największa śmiertelność panowała w łagrach na dalekiej północy - na Czukotce i na Kołymie, gdzie zmarło ponad 70 proc. wywiezionych, także dzieci.
W ramach ogólnopolskich obchodów Miesiąca Pamięci Golgoty Wschodu w bazylice garnizonowej została odprawiona Msza św., a po niej zebrane poczty sztandarowe, Sybiracy z całej Polski, weterani, kombatanci oraz wrocławianie przeszli w Marszu Pamięci pod pomnik Zesłańcom Sybiru, gdzie odbył się Apel Poległych.
- Na kanwie radości wielkanocnej wyłania się dzisiaj to, co, drodzy Sybiracy, przeżywaliście. Straszliwą tragedię Sybiru. Przypominacie sobie tę okropną noc, kiedy nie spodziewaliście się tych straszliwych uderzeń do drzwi waszego domu i krzyku, by się pakować i wynosić. Przywiązani do wszystkiego, co macie, do waszego domu, uprawianego ogródka. Trudno to opisać - mówił w homilii ks. Franciszek Głód, kapelan wrocławskiego Oddziału Związku Sybiraków.
Mówił także o podróży w bydlęcych wagonach, lepiankach na dalekiej północy, katorżniczej pracy, przeszywającym chłodzie i wielkiej tęsknocie do ojczyzny. - Niektórym tylko udało się wrócić do kraju. Ale to nie była wasza ojczyzna, wasza ziemia. Nie wolno wam było nawet mówić, że byliście na Sybirze. Jak umieścić tę katorgę w tajemnicy zmartwychwstania Jezusa Chrystusa? Otóż, możemy dzięki temu inaczej interpretować w tym świetle Golgotę Wschodu - nauczał ks. Głód.
Kapelan Sybiraków zwrócił uwagę, że sprawcy wielkiej tragedii, zarówno z Zachodu (nazistowskie Niemcy), jak i Wschodu (bolszewicka Rosja), to nasi bracia, którzy pobłądzili. Mamy bowiem jednego wspólnego Ojca. A największa tragedia rozegrała się w sercach zbrodniarzy, którzy będą musieli zdać sprawę podczas Sądu Ostatecznego.
- Dlatego dobrze, że co dwa lata przyjeżdżacie z całej Polski do Wrocławia, aby maszerować i nie dać zapomnieć o tym, jak okrutny może być człowiek. A równocześnie powiedzieć, że my, jako chrześcijanie, zupełnie inaczej na to patrzymy. Chcemy głosić: odpuść im te winy, które popełnili, bo i my odpuszczamy naszym winowajcom - mówił ks. Głód.
Pod pomnikiem Zesłańców Sybiru złożono wieńce i kwiaty w obecności asysty honorowej Wojska Polskiego oraz kilkudziesięciu sztandarów związków sybirackich i szkół.
- Drodzy Sybiracy, naszym zadaniem jest przypominanie społeczeństwu o ogromie cierpień, jakich doznali zesłańcy, o niewyobrażalnej skali okrucieństwa, jakiej doświadczyli Polacy zamieszkali na Kresach Wschodnich. Robimy to nie dlatego, żeby wzbudzać współczucie naszych rodaków czy użalać się nad swoim losem, lecz po to, aby nigdy świat nie zapomniał, do czego jest zdolny człowiek opętany ideologią faszyzmu i bolszewizmu. Wdzięczni jesteśmy tym wszystkim, którzy nam w tym pomagają - przemawiał pod pomnikiem Eugeniusz Kuszka, sekretarz generalny Związku Sybiraków i prezes oddziału Związku Sybiraków we Wrocławiu.